Wydaje mi się jakby przed chwilą wystartowała moja przygoda z
blogiem, a tym czasem właśnie mija rok.
Początki były trudne bo
prowadzenie bloga to coś zupełnie innego niż notatki na kartkach
papieru, zapiski na dysku, itp. To prawdziwe wyzwanie, ale i pożeracz czasu. W zasadzie do
wszystkiego opierając się na internecie doszedłem sam, często metodą
prób i błędów, poznawałem techniczne uwarunkowania, ale osiągnąłem to co
chciałem :-). Powstał swoisty pamiętnik, gdzie znajdują się nie tylko
zdjęcia, ale również zapiski z podróży, moje odczucia, uwagi i zebrane
przydatne informacje, które wraz w upływem czasu umykają z pamięci. W dodatku przy licznych podróżach kolejne przysłaniają
wcześniejsze. Sam blog pozostawia jeszcze wiele do życzenia, wymaga poprawek, uzupełnienia i aktualizacji, ale główny zarys już jest i to najważniejsze. Podczas moich podróży zdobyłem spore doświadczenie,
ale nie odnosi się tylko do samego podróżowania, poznałem także wiele
sposobów i możliwości na "korzystanie z okazji cenowych", tańszego
poruszania się różnymi środkami komunikacji czy też noclegu, samego
procesu zakupu i nie odnosi się to tylko do lotów. Jak ktoś rok temu powiedziałby mi, że kupie bilet lotniczy z infantem, albo na koreańskiej stronce to bym nie uwierzył. Wszystko to wydawało się jakby magią. Wielką kopalnią wiedzy dla mnie była i
jest stronka fly4free, a także loter. To z nich najczęściej dowiaduje się o promocjach i okazjach. Dotarłem też do wielu blogów użytkowników, którzy chętnie dzieląc się swoimi
doświadczeniami udzielali porad i konkretnych wskazówek. A potem tylko
własna wyobraźnia, budowanie trasy, wybór środków transportu, noclegów i
coraz to odważniejsze wypady, aż ... trochę wyszło, w rzeczywistości w ciągu 7
miesięcy uzbierałem 47 flag !. To fakt, który sobie
właśnie uświadomiłem. To właśnie skłoniło mnie do małego podsumowania przy okazji już
rocznych wypocin, zapisków z podroży w pierwszą
rocznicę powstania bloga: mojeflagi.blogspot.com.Ostatnie 12 miesięcy to bez wątpienia czas w którym powstało 80 postów (wpisów). Nad niektórymi zeszło mi i trzy dni, nad innymi 3 godziny, a zdarzyły się i takie na początku, że pisałem dwa razy (bo chyba nie zapisało się). To irytujące, ale uczy cierpliwości i częstych zapisów :-). Z tego okresu aby choć po części oddać skalę samych podróży podam kilka liczb, które podsumowują w praktyce tylko ostatnie 7 miesięcy ! (bo wtedy się coś działo :-)