Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hongkong (HKG). Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hongkong (HKG). Pokaż wszystkie posty

piątek, 21 lutego 2014

Hongkong (Chiny) Rzut okiem ze Wzgórza Wiktorii - AZJA 2014' - zapiski z podróży


Z wypoczynku na Palawanie (w Puerto Princesa) postanowiłem udać się do Chin, a konkretnie do Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkong. W tę podróż kolejny raz przez stolicę Filipin udaje się na pokładzie Cebu Pacyfic. Lot przebiegł bez zakłóceń. Stewardesy ładne, miłe i uprzejme, ale zapomniały mi wydać ponad 700 PHP z tysiąca, musiałem się upomnieć. Przy lądowaniu w Hongkongu pochmurno, wręcz pada. Lotnisko duże, no i muszę przywyknąć do tych "krzaczków i choinek". Zanim opuściłem lotnisko zeszło mi ponad godzinę, ale w tym czasie wybrałem pieniądze z bankomatu, trochę wymieniłem w kantorze, dowiedziałem się jak dojechać do wielkiego posągu buddy, zaopatrzyłem się w mapki miasta i metra, przebrałem się stosownie do pogody, bo przyleciałem jak z hawajów (a tym czasem w Hongkongu zimno) i ogarnąłem gdzie jest wyjście (bo nie było to takie oczywiste). Pierwsze wrażenie mimo złej pogody pozytywne. Fotki oczywiście robią się na bieżąco.


Aby dojechać z lotniska do posągu wielkiego buddy skorzystałem z autobusu S1 (3,5 HKD, wrzucasz do skrzynki, najlepiej mieć wyliczone, kierowca nie wydaje reszty) do Tung Chung (takie miasto łącznikowe skąd dojedziemy w inne rejony Lantau Island. Następnie przesiadka na nr 23. Tu skorzystałem już z biletu dobowego (35 HKD) i mogę się swobodnie poruszać po całym regionie. Mój główny cel to Ngong Ping, gdzie znajduje się wielki posąg buddy. Można też do mojego celu dostać się górską kolejką, której wagoniki wyniosą nas ukazując zapewne przepiękny krajobraz (175 HKD). Niezwykle urocze miejsce położone w malowniczej okolicy. Charakterystyczne dla Chin bramy, świątynie i w końcu Wielki Budda dostępny jest w całej okazałości po zdobyciu przeszło 300 schodków. Tu spędziłem najwięcej czasu, bo miejsce niezwykłe. Nie wiedziałem, że tak szybko zatęsknię za słońcem. Zdobywając posąg musiałem wygrzebać z dna torby zapomnianą już zimową kurtkę i wcale się nie zgrzałem. Wiał mroźny wręcz wiatr. Ręce skostniały mi od pstrykania fotek aparatem i tabletem (aby coś pokazać na bieżąco), ale było warto, wrażenia i widoki zaje... :-).






Dalej przesiadam się w autobus 21, który zawozi mnie do Tai O. To mała miejscowość z długą promenadą przez zatokę, oraz targiem ciągnącym się wąskimi uliczkami. Tu kupiłem przepyszne bułeczki. Na ogół znajdują się tu liczne stoiska głównie z rybami żywymi i suszonymi, a także ryżem i pamiątkami. Chińskie dekoracje i napisy nadają swoisty klimacik. Następna miejscowość to Wui Wo i Ferry Landing. Stąd po krótkim spacerze powracam do Tung Chung. Czekając na autobus przestudiowałem pojedyncze ceny biletów na poszczególne odcinki. Zakup dobowego okazał się dobrym posunięciem (wydałem mniej o 12 HKD; to akurat tylko ok. 5 PLN, ale chodzi mi raczej o słuszność podjętej decyzji). Jadąc z jednej do drugiej miejscowości za szyb autobusu można podziwiać przepiękne krajobrazy, bowiem region to góry i morze, a z tym związane liczne zatoki, łódki i malownicze wręcz miejsca do zatrzymania się i spacerów. W Tung Chung z ciekawości zwiedziłem centrum handlowe i metrem z przesiadką w Lei King jadę do Tsim Sha Tsui. Tu nieopodal docieram do miejsca zakwaterowania na Nathan RD. Ustalenie gdzie znajduje się Star Hostel nie było łatwe, bowiem nawet w samym hostelu widniała inna jego nazwa. Mimo wszystko szybko znalazłem lokum, a tam w 4 os. pokoju zastałem już zakwaterowanych Chińczyków.