piątek, 8 marca 2019

Bejrut (Liban) - jak wygląda dziś "Paryż Bliskiego Wschodu"



Podróż do Libanu planowałem od dawna. Dokładniej ujmując bilety do tego kraju kupiłem ponad 9 miesięcy temu, kiedy to jeszcze nie wiedziałem dokładnie jak potoczy się moja mała / wielka podróż. Bowiem wstępnie planowałem, że będzie to początek drugiej już w kolejności podróży Dookoła Świata. Z różnych względów musiałem ją jednak nieco zmodernizować i ograniczyć. Na pokładzie Aegean Airlines dotarłem do Aten (Grecja). Miejsce to nie jest dla mnie nowe, ale to jedno z tych do których chętnie wracam. Miasto ma swój klimat, chyba każdy znajdzie coś dla siebie. Jako, że zwykle podróżuje tanio zatrzymałem się w Small Funny World Hostel (który zaoferował bardzo dobrą cenę) w pobliżu popularnego deptaku Aten (ul. Aiolou). Zanim udałem się dalej zdążyłem wysłać z Grecji "pocztówki z podróży" do dzieci z "Marzycielskiej Poczty". 




Po całodobowym stoperze w Atenach, z tym samym przewoźnikiem (Aegean Airlines) poleciałem do Bejrutu w Libanie. Zanim tam się udałem o kraju nie wiedziałem kompletnie nic :-). Pobieżne przeglądanie (z braku czasu) ograniczyłem do zainteresowania się sprawami wizowymi, bo to zawsze są najważniejsze. Jako, że kraj graniczy z Izraelem i Syrią, z oczywistych względów zainteresowało mnie też co piszą na temat bezpieczeństwa. A potem to już zwyczajna improwizacja. Liban to niewielki kraj, od którego w Azji mniejsze są tylko Bahrajn, Brunei i Singapur (notabene wszystkie już odwiedziłem), a także Malediwy. Nazwa kraju nawiązuje do śniegu zalegającego w Górach Liban, zaś w języku plemion semickich Liban oznacza biel lub mleko. Mimo różnych zawirowań historycznych swoją nazwę Liban zachował już przez ponad cztery 1000-lecia.  Jak podają różne źródła kraj przetrwał dotychczas szesnastu okupantów, a sam Bejrut zniszczono już siedmiokrotnie.  
Dzisiejszy Liban zamieszkuje wiele grup etnicznych i religii z grubsza podzielonych na przeważających muzułmanów i chrześcijan (ok 40%). Ludzie są bardzo przyjaźni i otwarci, przynajmniej jeśli chodzi o stolicę, którą zamieszkuje wielu bardzo dobrze wykształconych ludzi. Jako, że niecodziennie zatrzymałem się w Bejrucie nieco dłużej to postanowiłem przyjrzeć się temu miastu, a przede wszystkim sprawdzić ile w rzeczywistości pozostało z dawnego "Paryża Bliskiego Wschodu". Takie miano w latach 60-tych zyskało to miasto, co więcej - sam kraj określany był "Szwajcarią Wschodu".

Mimo, że w kraju dominują muzułmanie, alkohol jest tu ogólnie dostępny, co więcej nawet produkowany. Ulice Bejrutu przemierza wielu turystów niemal z całego świata. Choć są wyjątki. Do nich  niewątpliwie należą Izraelczycy, dla których Liban wyznaje powszechną zasadę: WSTĘP WZBRONIONY. Ma to swoje przełożenie również na innych turystów, którzy udając się do tego kraju dla własnego komfortu lepiej, aby nie posiadali śladów obecności w Izraelu.


Na ulicach miasta i ich rogatkach spotykamy uzbrojonych w długą i maszynową broń żołnierzy. Zdarzyło mi się słyszeć regularną wymianę ognia, trwającą kilka minut. Taksówkarz, który wiózł mnie z hostelu w do jednej z atrakcji miasta (Raouche Rocks) skomentował krótko - taki jest Bejrut.  


Atrakcje Libanu jakie między innymi udało mi się zobaczyć:

Byblos - jego nazwa prawdopodobnie pochodzi z nadania jej przez greckich handlarzy, którzy ściągali do Byblos po papirus. Niewątpliwie to jedno z najstarszych miast świata. Oprócz dostępnych tu zabytków archeologicznych możemy pospacerować po małym, ale urokliwym porcie. Miejsce godne odwiedzenia. Same ruiny nie powalają, ale za 8.000 LBP można rzucić okiem. 





Baalbek - główna atrakcja miasta "Akropol - kompleks świątynny". Mimo znacznej odległości z Bejrutu warto wybrać się właśnie tu. Cena wycieczki zorganizowanej może skutecznie zniechęcić (oferty od 50 do 100 USD), ale jest tania opcja, aby dostać się do Baalbek z Bejrutu. Kursują prywatne busy z okolic ronda Dora (na północ od Bejrutu, które zabiorą nas do tej atrakcji za ok. 6-7 USD w dwie strony. Wysiadamy przy głównej drodze, a do celu mamy zaledwie kilkaset metrów. Po drodze szereg atrakcji. Ten zaledwie 85 km odcinek pokonujemy przez góry, w których na poboczach zalega śnieg. W gratisie dostaje też prawdziwy rajd kierowcy busa, który pędzi niczym po torze F1 tworząc z czteropasmowej jezdni powszechnie akceptowalny piąty pas. Świetnie zachowane obiekty tworzą wspaniałe dla oka widowisko. Kolumny głównej świątyni przy 2 metrowej średnicy mierzą aż 22 metry, co robi wrażenie. 




Harissa - to 15 tonowy posąg Matki Bożej z Libanu wykonany z brązu, a pomalowany na biało z niewielką kaplicą w środku. Posąg został wykonany w XIX wieku, a zainaugurowano go w roku 1908. Inna nazwa posągu to Notre Dame du Liban. Obok posągu stoi nowoczesna na 62 m wysoka katedra z betonu i szkła, Jej oddanie datowane jest na rok 1992. W maju 1997 Harissę odwiedził Jan Paweł II, a później także Benedykt XVI. 






Jeita Grotto - wielkim minusem tej atrakcji jest brak możliwości robienia zdjęć w środku jaskini. Mimo tego ograniczenia i znacznej odległości od centrum - miejsce warte odwiedzenia. Wstęp: 18.000 LBP (wersja z jakiej skorzystałem była bez płynięcia łódką w grocie za 11.855 LBP. O tej porze roku full wersja nie jest dostępna).  




National Museum of Beirut - Liban to prawdziwa atrakcja dla miłośników starożytnej architektury. Wiele przedmiotów można zobaczyć w Muzeum Narodowym w Bejrucie zlokalizowanym w centrum miasta. Wprawdzie mapa poprowadziła mnie przez jakieś wojskowe barykady, ale żołnierze ze zrozumieniem wyprowadzili mnie ze swoistego labiryntu wskazując kierunek muzeum.  

    



Raouche Rocks - zaledwie kilka km od centrum wzrok swój pocieszymy takimi widokami




Sydon - trzecie co do wielkości miasto Libanu kryje kilka ciekawych miejsc. Najbardziej rozpoznawalnym jest Sidon Sea Castle. 

Sidon Sea Castle



Gdybym po serii lektur na szybko "zaliczonych" podczas podróży przez Ateny i w samym Bejrucie chciał podsumować Liban, to z małą refleksją obrazującą wiedzę o tym kraju znakomicie wpisuje się wypowiedź jednego z  czytelników fly4free

"Liban- z czym kojarzy nam się ten mały kraj na Bliskim Wschodzie? Po pierwsze mało kto o nim słyszał, jak już to pomyślał o afrykańskiej Libii, zainteresowani tematem słyszeli na pewno o wojnie domowej w latach 80 i ostatnio o fali syryjskich uciekinierów szukających schronienia w Libanie, ewentualnie o Hezbollahu. Przede wszystkim to ostatnie miejsce w tym rejonie świata, gdzie chrześcijanie współdecydują o losach społeczeństwa, to skrawek ziemi diametralnie zmieniony przez wojnę domową, która kraj nazywany Szwajcarią Bliskiego Wschodu przemieniła w krwawe pole walki pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami, przy istotnym udziale potężnych sąsiadów- Izraela i Syrii. W ostatnim czasie światowe media komentowały zamachy bombowe przeprowadzone na ulicach Bejrutu. Wniosek jest jednoznaczny- to kraj dotknięty wojnami, śmiercią polityków i cywilów, miejsce styku interesów ościennych państw. A więc normalny turysta omija go szerokim łukiem- ale jak często bywa, pozory mylą... " źródło: 


Bardzo trafne określenie w ostatnim zdaniu nie odnosi się zapewne do całego terytorium Libanu, ale w mojej ocenie trafnie oddaje istotę problemu, z którą na co dzień zmagają się normalni mieszkańcy tego cudownego kraju.  

W mieście "można spotkać rozwalające się pojazdy, bez lusterek, drzwi, z wybitymi szybami, które zdaje się nie maja prawa jeździć. Do tego stare amerykańskie ciężarówki i wielka ilość skuterów na drogach. Najłatwiej to opisać jednym słowem- wszechobecny chaos. Tam nikogo nie dziwią stragany z owocami na poboczu autostrady, cofanie na pasie awaryjnym, przebijanie środkowych betonowych barier w celu ułatwienia zawracania, tworzenie z dwóch pasów autostrady czterech, brak pasów bezpieczeństwa i kasków u motocyklistów, na nocnym przebieganiu ludzi w poprzek autostrady kończąc. Wszystko w tym państwie można kupić z opcją bezpłatnej dostawy do domu, wykonywanej przez młodych chłopaków pędzących na skuterach, począwszy od zestawów z McDonalda, produktów piekarni, owoców ze straganów, włącznie z fajką wodną. Kraina, w której o 3 nad ranem tworzą się korki, wynikłe z masowych wyjazdów do wszelkiej maści klubów i dyskotek. Można się sprzeczać, że to nie dotyczy całego kraju, tylko aglomeracji Bejrutu ale to przecież tam mieszka połowa populacji. źródło: 

Chętnych do sprawdzenia na własnej skórze jaki jest Liban, czy zasługuje na miano Szwajcarii Wschodu, a Bejrut można określić jako Paryż Bliskiego Wschodu - zwyczajnie zachęcam do podróży do tego kraju. Z pewnością w Paryżu było wielu, ale w Bejrucie już pewnie nie ... Patrząc jednak na dzisiejszą sytuację geopolityczną z pewnością milowymi krokami Liban goni Francję, a samej kwestii bezpieczeństwa już się bardzo zbliżył. 


Orientacyjne koszty:
----------------------------------
Wiza do Libanu: dla Polaków darmowa na lotnisku np. w Bejrucie - 0 PLN
PKS: St.Wola - lotnisko Warszawa (WAW) - 24,20 PLN 
Aegean Airlines: Warszawa (WAW) - Athens (ATH) - 134,53 PLN
Metro Ateny: bilet z / na lotnisko (w dwie strony) - 18 EUR
Nocleg: Small Funny World Hostel - 8,72 EUR
Aegean Airlines: Athens (ATH) - Beirut (BEY) - 168,30 PLN
Nocleg: Hostel Beirut - 19 USD / noc x 3
Uber hostel - rondo Dora - 7,5 USD
Bus Bejrut - Baalbek - 3 USD, powrót 5 LBP
Taxi hostel - Raouche Rocks - 9 USD
Aegean Airlines: Beirut (BEY) - Athens (ATH) - 176,22 PLN
Airport Bus: X95 - 2 x 6 EUR
Nocleg: Athens Backpackers - 61,29 PLN 
Wizz Air: Athens (ATH) - Katowice (KTW) - 139,81 PLN
Matuszczak Bus: Katowice (KTW) - Kraków 44,00 PLN
Jotka Bus: Kraków - St.Wola - 13,99 PLN

Zwiedzanie:
Baalbek historyczne ruiny - wstęp 15.000 LBP (38,11 PLN)
Byblos ruiny - wstęp 8.000 LBP (20,33 PLN)
Jeita Grotto - jaskinia wstęp 11.855 LBP  (30,11 PLN)
National Museum of Beirut - 0 PLN (teoretycznie 5.000 LBP, nikt nie pobierał opłaty)
---------------------------------------
Łącznie ok. 1300 PLN



Więcej zdjęć z: Ateny (Grecja), BaalbekBejrutByblos, Harissa, Jeita GrottoSydon,  (Liban)

Pocztówki z podróży wysłałem z: Ateny (Grecja), Bejrut (Liban)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Masz coś do powiedzenia napisz :-)