Z easyJet z Reykjaviku (KEF) przyleciałem do Edynburga (EDI) o północy. Ponownie zawitałem w Szkocji. To w pewnym sensie miasto, z którym kojarzą się mi pierwsze moje loty samolotem. Wprawdzie rejs upadłego już Centralwings na trasie Warszawa - Edynburg nieoczekiwanie zakończył się w Glasgow (z powodu dużej mgły), ale może właśnie dlatego między innymi Szkocja znalazła szczególne miejsce w mojej pamięci. Z samego rana postanowiłem w pełni wykorzystać jeden z dwóch pełnych dni jakie miałem na częściowe przypomnienie sobie i zobaczenie tego, czego jeszcze w Edynburgu nie widziałem. Jako, że nocowałem na obrzeżach miasta zakupiłem day ticket (3,5 GBP) aby się bez krępacji poruszać po mieście i z samego rana pierwsze co, uderzyłem na Arthur's Seat. "(Góra Artura, Fotel Króla Artura) jest najwyższym szczytem Parku Holyrood, położonym w centrum Edynburga (nazywanym niegdyś: "Starym Kopciuchem"). Wzniesienie jest jednym z symboli tego miasta. Szczyt porośnięty jest w dużej części dziką roślinnością.
Wznosi się na wysokość 251 metrów, skąd doskonale widać panoramę miasta i zatoki Forth. Jest to bardzo popularne miejsce spacerowe, oddalone zaledwie o 1,5 km od edynburskiego zamku. U stóp wzgórza, od strony północnej, znajduje się szkocka rezydencja królowej brytyjskiej (Pałac Holyrood) oraz szkocki parlament.Nazwa wzięła się z legendy, według której Król Artur przyglądał się stamtąd zakończonej porażką bitwie swej armii z Piktami." (Wikipedia). Wejście na szczyt nie jest wyczynem alpinistycznym, ale pozwala zrelaksować się zwłaszcza jak trafimy na dobra pogodę, choćby taką jaka mnie się przytrafiła. Na wzgórzuach i towarzyszących terenach spędziłem znaczną część dnia delektując się naturą i krajobrazem.
Wznosi się na wysokość 251 metrów, skąd doskonale widać panoramę miasta i zatoki Forth. Jest to bardzo popularne miejsce spacerowe, oddalone zaledwie o 1,5 km od edynburskiego zamku. U stóp wzgórza, od strony północnej, znajduje się szkocka rezydencja królowej brytyjskiej (Pałac Holyrood) oraz szkocki parlament.Nazwa wzięła się z legendy, według której Król Artur przyglądał się stamtąd zakończonej porażką bitwie swej armii z Piktami." (Wikipedia). Wejście na szczyt nie jest wyczynem alpinistycznym, ale pozwala zrelaksować się zwłaszcza jak trafimy na dobra pogodę, choćby taką jaka mnie się przytrafiła. Na wzgórzuach i towarzyszących terenach spędziłem znaczną część dnia delektując się naturą i krajobrazem.
Edynburg to miasto wygasłych wulkanów
"Edynburg z powodu swojej klasycznej architektury nazywany jest niekiedy “Atenami północy” lub też Rzymem, gdyż podobnie jak “wieczne miasto”, wybudowano go na siedmiu wzgórzach- Castle Hill, Calton Hill, Arthur’s Seat, Corstophine Hill, Craiglockhart Hill, Blackford Hill i Braid Hills. Całości dopełnia pasmo górskie Pentland Hills znajdujące się na południowym zachodzie miasta. Cechą łączącą wszystkie wzgórza Edynburga jest ich plutoniczne lub wulkaniczne pochodzenie. Większość z nich zbudowana jest z twardej, wytrzymałej magmowej skały, która oparła się erozji lodowcowej, by pozostawić je stojące, jako wybitne cechy krajobrazu. Na terenie miasta znajdują się również inne struktury takie jak grzbiety, doliny, wąwozy i równiny. Obecny krajobraz Edynburga był kształtowany przez ponad 400 mln lat, jednak karboński okres aktywności wulkanicznej oraz czwartorzędowe zlodowacenia odegrały tutaj największą rolę". (źródło)