Z samego rana tuż po zjedzonym iście w Marokańskim stylu śniadaniu do hostelu przyszedł po nas kierowca / przewodnik (2w1). Zajęliśmy miejsca w busie i po skompletowaniu grupy w skład której weszło: dwoje Kanadyjczyków, Amerykanin, dwóch Anglików, dwie parki z Korei Południowej, jeden koleś z Hongkongu i jeden z Brazylii oraz nasza czwórka z Polski wyruszyliśmy do Merzuogi poczuć namiastkę Sahary. Droga nie jest krótka (wg google.com ponad 560 km). Ale okazuje się (co było do przewidzenia), że po powodziach w Maroko ta krótsza droga jest zamknięta i musimy jechać objazdem i pokonać dodatkowo niemal 300 km więcej. Kierowca informuje nas o tym jak już ujechał spory kawałek (chyba, aby nikt się nie rozmyślił i nie zrezygnował :-). Nam takiej informacji udzielili przypadkowi turyści, (którzy właśnie powrócili z takiej wycieczki) na mieście kiedy szukaliśmy właściwej dla nas oferty.
Obiad to jedyna rzecz nie opłacona na tej wycieczce i jest dobrowolny, zatem jako oszczędny naród wybieramy inne odległe o 100 m miejsce, które cenami nas nie odstrasza. Za 60 MAD (dirham) spożywamy dobry i smaczny posiłek (danie warzywne) "z kuchni polowej" (dokładnie z tej na fotce powyżej)". Różnica między preferowaną przez przewodnika restauracją, a miejscem które sami wybraliśmy jest taka, że jemy w miejscu jak mieszkańcy, a w dodatku 60 MAD płacimy za 4 osoby a nie za jedną. Dodatkowo my czekamy na swoje danie 3 minuty, a nasi współpodróżni zanim dostali obiad musieli poczekać ponad godzinę, co w sumie spowodowało bezsensowny dwugodzinny postój.
To oczywiście jest indywidualny wybór, bo być może gdyby wszystkich z grupy tutaj przyprowadzić, to znaleźliby się tacy co powiedzą, że tutejszy standard im nie odpowiada (nie takie nakrycie, serwetki z papieru pakowego, garnki na zewnątrz albo kucharz ma nie zbyt właściwe ubranie). No cóż my nie mamy z tym problemu, co więcej cieszy nas nie tylko oszczędność gotówki, ale także wyjątkowy i egzotyczny dla nas "klimat miejsca". Stąd do Marrakeszu skrótem jest 234 km, ale my objazdem pokonaliśmy ich już ponad 500. Zakupujemy mandarynki na drogę i jedziemy, - kierunek >> Góry Atlas <<.
Heh, czego to człowiek nie zrobi, aby zrobić sobie przejażdżkę na wielbłądzie :-).
Rankiem, za widoku odkrywam piękno okolicy. Hotel we wiosce położony jest wręcz w spektakularnym miejscu jakich tu w okolicy nie brakuje. Przepiękne pasmo górskie Atlasu jawi się niczym cudowny fascynujący baśniowy świat.
Zanim dotrzemy do Merzuogi i "przedmieścia Sahary" jeszcze po drodze robimy małego stopa w bardziej widowiskowych miejscach, gdzie są warunki aby się zatrzymać. Oczywiście to wszystko mało. Oczy chcą oglądać znacznie więcej. Aż szkoda przysypiać w busie kiedy za oknem ... takie widoki.
Kolejny przystanek to miejsce, które zwiedzamy z przewodnikiem. To duży plus, bo gość sporo wie i opowiada o codziennym życiu w kasbie, w której mamy przyjemność przechadzać się jej klimatycznymi uliczkami pośród oryginalnych budowli "z niczego". Tinghiru - to kasba w niewielkiej miejscowości leżącej u wrót wąwozu Georges du Todra.

- niebieski oznacza Morze Śródziemne i Ocean Atlantycki
- zielony reprezentuje naturę i zielone góry
- żółta reprezentuje piaski Sahary.
Yaz to symbol "wolnego człowieka", który jest sensem słowa Berber. Amazigh ozn. własne imię Berberów, a kolor czerwony to kolor życia, a także odporności. Flaga Berber symbolizuje całą AMAZIGH ludzi, żyjących w harmonii z ich ziemią, Tamazgha.
"Mimo, że to kobieta zajmuje się domem i gotowaniem, to przygotowanie herbaty należy do mężczyzny. Marokańską herbatę parzy się nad żywym ogniem w metalowym imbryku, a podaje w malutkich szklaneczkach.
Ceny w preferowanej przez przewodnika restauracji mogą równie przyprawić o zawrót głowy jak sama malownicza okolica. Pojedyncze danie kosztuje tu 70, a obiad 100 MAD.
Przez najbliższą godzinę wybieram spacer po okolicy i suchy prowiant, który wiozę jeszcze z Marrakeszu. W sumie kiedyś trzeba go zjeść i to chyba najlepsza okazja. W promieniach słońca korzystamy z dobrodziejstwa pogody i przechadzki po okolicy oglądając w sumie nie najbrzydszą okolicę :-).
Tereny te mają w sobie wiele uroku. Mam wrażenie, że czym dalej jedziemy narasta zachwyt pięknem krajobrazu.
Jaką jeszcze ucztę dla oczu szykuje tajemnicze Maroko ? Już niebawem się przekonamy.
Noc minęła bardzo szybko. Mimo, że śpimy w namiotach jest ciepło. Przygotowane materace i koce spełniają swoją funkcje. W odróżnieniu od poprzedniego noclegu przebranie się z uwagi na chłód nie było problematyczne.
Rankiem pobudka niczym w harcerstwie, no ale dobrze bo wschód słońca nie będzie na nas czekał. Ten witamy sporą ilością fotek, a następnie na garbach wielbłądów powracamy do wczorajszego miejsca startu. Czeka na nas skromne, ale nie najgorsze śniadanie, a po nim wyruszamy naszym busem w drogę powrotną - do Marrakeszu.

Ksar to ufortyfikowana osada lub siedziba plemienna, wznoszona z gliny i kamienia, często w oazach na pustyni na szlaku karawan). Niektóre z nich tak jak Ajt Bin Haddu (obok Szinkit i Walata) ze względu na swoją unikatową wartość kulturową zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Należy wspomnieć też, że w miejscu tym powstała ekranizacja filmu - Gladiator.
Już pierwszy rzut oka na Ajt Bin Haddu przyciąga nasz wzrok niczym magnez. Przepięknie położona i wyglądająca fortyfikacja wzbudza podziw i aż prosi się aby do niej zaglądnąć. Przemierzyć jej uliczkami i wejść na samą górę.
Poprzestajemy jednak na fotkach z daleka, pozostaje mały niesmak i niezadowolenie, ale takie są niekiedy uroki wycieczek zorganizowanych.
W drodze do Marrakeszu - Maroko dostarcza nam kolejnych wrażeń. Z zainteresowaniem śledzimy cóż mijamy jadąc do celu. Oprócz ciekawych widoków na trasie pokonujemy niesamowitą krętą górską drogę na przełęczy Tizi n Tichka.
Tizi n'Tichka (Tashelhit, Tizi) to przełęcz na której francuskie wojsko w roku 1936 zbudowało drogę, która obecnie jest częścią krajówki nr 9 w Maroko. Jej najwyższy punkt osiąga wysokość 2260 m n.p.m. Droga łączy południowy wschód od Marrakeszu do miejscowości Ouarzazate, a ciągnie się przez góry Atlasu Wielkiego. Widok za szyby busa jest wręcz oszałamiający. Niesamowite zakręty ciągną się w nieskończoność, aż szkoda że w żadnym z możliwych na stopa miejsc nie zatrzymujemy się. Niestety, nie zrobiłem żadnej dobrej fotki, ale dla zobrazowania zamieszczam jedną z neta (link), która w zupełności oddaje klimat tego miejsca.

Mimo różnych niedogodności i ograniczeń jakie spotkamy podczas tej wyprawy (spowodowane głownie zamknięta drogą Tizi n Tichka) - wycieczkę taką gorąco polecam !. Zwłaszcza jak ma się dość ograniczoną ilość czasu i nie można zorganizować czegoś na własną rękę.
Nie udało się odwiedzić wnętrza Ksar Ajt Bin Haddu, Studia Filmowego Atlas czy sfotografować kóz łażących po drzewach. Te jednak za szyb busa ze znacznej odległości mogliśmy przynajmniej dojrzeć.
Podczas tej wyprawy nieustannie towarzyszy nam najwyższe pasmo górskie w Afryce, rozciągające się od wybrzeży Oceanu Atalntyckiego po samą Zatokę Kabiską na Morzu Śródziemnym (na przestrzeni bodaj dwóch tysięcy km). Góry Atlas nie leżą tylko w Maroko, ich pasmo ciągnie się przez teren Algierii i Tunezji, a ich najwyższy szczyt to Dżabal Tubkal (ma 4165 m n.p.m.). Niestety nie dane nam było go zdobyć :-(.
Jednak to co udało się zobaczyć podczas tej podróży głęboko przenika do naszej pamięci. ... Świat niczym z bajki, fascynujący, baśniowy świat Maroko. No cóż, ... jest kolejny powód, aby do Maroka powrócić.
Orientacyjne koszty:
--------------------
Trzydniowa wycieczka z Marrakeszu do "bram Sahary" - 70 EUR
Ciekawe / polecane linki:
-----------------------
http://www.hotellevieuxchateau.com/site/en/ (link)
https://www.youtube.com/watch?v=ZxcvlB16fcY (link) Kasbah Telouet
http://www.travelmaniacy.pl/artykul,berberowie_-_kim_sa-_jak_zyja-,3694,4,0.html (link) Berberowie - kim są, jak żyją http://kronikismaku.pl/herbatamarokanska/ (link) Berber Whisky
http://whc.unesco.org/en/list/444 (link) Ksar of Ait-Ben-Haddou
Więcej zdjęć z: Ait Ben Haddou, Morzuoga, Rabat, pozostałe foty (Maroko)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Masz coś do powiedzenia napisz :-)