Nic tak nie cieszy jak zwrotna informacja o tym, że poprzez wysłanie zwykłej pocztówki sprawiliśmy komuś radość. Nie zawsze jednak dzieci, czy bardziej rodzice mają czas na to, aby po otrzymanej korespondencji zwyczajnie usiąść, zrobić i wgrać zdjęcie i jeszcze zamieścić komentarz. Tego choćby z uwagi na problemy zdrowotne dzieciaków i nieustanną walkę z szarą rzeczywistością absolutnie nikt nie oczekuje.
Są jednak i tacy, którzy mają możliwość i co więcej czerpią z tego prawdziwą radochę. Przykładem jest Kuba, który jak domniemam sam już prowadzi korespondencję na profilu i stał się już prawdziwym blogerem :-).