Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marszrutka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marszrutka. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 czerwca 2014

Puszkin (Rosja) Twarzą w twarz z Bursztynową Komnatą "Od Estonii do Japonii - (czerwiec 2014')"



Z własnych zapisków z podróży:
Carskie Sioło (Царское Село) to kompleks pałacowo-parkowy założony w XVIII wieku, rezydencja carów, który znajduje się na terenie miasta Puszkin, ok. 25 km od Sankt Petersburga. To miejsce, które zaplanowałem zobaczyć wcześniej wraz z Peterhof, ale nie udało mi się tu dotrzeć w jednym dniu. W praktyce to dobrze, bo teraz z perspektywy czasu takie rozwiązanie wydaje mi się niedobrym pomysłem. Oba kompleksy wymagają poświecenia sporo czasu, tak aby zwiedzenie rozległych kompleksów nie było zbyt meczące. Bez problemu  można tu dojechać, np. ze stacji metra Moskievskoya marszrutkami 286, 342, 347 czy 545. Wejście do samego parku jest płatne w sezonie, tj. od maja do października 120 RUB, a wejście do Pałacu Katarzyny trzeba wydać 400 RUB".  No, ale warto!

 


czwartek, 5 czerwca 2014

Peterhof (Rosja) W krainie 144 fontann "Od Estonii do Japonii (czerwiec 2014')"



Peterhof (ros. Петергоф) to miasto nad Zatoką Fińską w północnej Rosji w rejonie pietrodworeckim Sankt Petersburga. W latach 1944–1997 Pietrodworiec (ros. Петродворец). Tutaj znajduje się zespół pałacowo-ogrodowy Peterhof założony przez cara Piotra I. To jedna z dwóch atrakcji poza centrum Petersburga, które postanowiłem zobaczyć na własne oczy. Liczne pozytywne opinie przesądziły, że będzie to Peterhof i Puszkin (Carskie Sieło). Do tego pierwszego udaję na stację metra Awtowo skąd co parę minut wyruszają marszrutki: np. 424, 424-A lub autobusy podmiejskie: 200 i 210. Wybieram marszrutkę 424 za 50 RUB, która zatrzymuje się tuż pod bramą kompleksu pałacowego (przystanek "Fontany"). Można też dojechać z innych miejsc: Bałtijskij wokzał (404), Leninskij prospiekt (103, K-224, 420), Prospiekt Wietieranow (343 lub 639-b), albo też skorzystać z bardziej ekskluzywnej opcji: wodolotu (start z nabrzeża Dworcowaja 18) za jedyne 650 rubli.

piątek, 18 kwietnia 2014

Gruzja - Pierwsze odkrycie kraju (Mccheta, Tbilisi) - kwiecień 2014'

Gruzja (gruz. საქართველო, Sakartwelo) to państwo w Azji na Kaukazie Południowym, który już od dawna chodził mi po głowie. Wcześniejsza próba podróży do tego miejsca spełzła na niczym z uwagi na zamianę lotniska z WAW na WMI (Modlin) przez Wizz Air, co wiązało się z dodatkowymi kosztami i stratą czasu. Ale tym razem i cena i termin i wszystko mi spasowało więc wyruszam na pierwsze odkrycie Gruzji. Liczyłem nieco na spontan, bo konkretnie nie miałem planu nastawiając się na różne alternatywne opcje. Z góry założyłem, że odpuszczam Kutaisi i Batumi na rzecz Tbilisi, a może i małego wypadu do Erywania w Armenii. Do zachodniej części kraju mam nadzieję kiedyś powrócę. Teraz już wiem, że chętnie powrócę i do tej części w której już byłem bo sporo zostało do zobaczenia. Ale po kolei ...




Po powrocie z Aten do Warszawy czeka mnie nocka w stolicy i lot do Katowic bo tak najrozsądniej udało mi się połączyć te dwie oddzielne wcześniej zaplanowane podróże. Na nocleg wybrałem nie najtańszy hotel Novotel. A to dlatego, że udało mi się korzystając z rejestracji (przez link polecający) na travelpony kupić go za 20 USD (61 PLN), uzyskując zniżkę 35 USD. Duże łóżko i komfortowe warunki sprawiły, że się bardzo dobrze wyspałem po nieprzespanej ostatniej nocy w Atenach.

Następnie Eurolotem poleciałem z Warszawy do Katowic. Opcja może nie najtańsza, ale powrót do domu i dalej dojazd do Katowic kosztowałyby więcej i chyba nie miałyby czasowo najmniejszego sensu. Z Katowic przesiadam się na lot do Kutaisi (KUT) linią Wizz Air (116 PLN) i rankiem zawitałem w Gruzji. Trzeba popchnąć wskazówki zegara do przodu, bo tu czas nas wyprzedza (aktualny czas w Gruzji). Zgodnie ze wskazówkami od czytelników fly4frree po wybraniu kasy z bankomatu i częściowo wymiany w kantorze udałem się do drogi głównej oddalonej od lotniska może ze 100 m, aby złapać  jakąś tańszą marszrutkę do Tbilisi (pomijając oferty GeorgianBus za 20 GEL i jeszcze droższe taxi przy lotnisku). Na lotnisku można otrzymać też różne interesujące nas mapki (te z odległych zakątków Gruzji też) o czym warto pamiętać przed wyjściem z potu. 

 Mccheta, Gruzja: Dżwari (ang. Jvari Monastery) - Świątynia (Święty Krzyż)
 
Po chwili jak ustawiłem się przy drodze głównej w kierunku Kutaisi dołączył Michał z Polski informując, że wybiera się do Erywania. Właściwie decyzja o wspólnej podróży była błyskawiczna, a mnie przy okazji ukształtował się konkretny plan podróży, który wiąż próbowałem w głowie stworzyć. Na transport też nie trzeba było długo czekać. Za 15 GEL (kurs: ok. 1,80; 27 PLN) zabrał nas do Tbilisi Gruzin, który wcześniej odwiózł Polaków na lotnisko (na powrotny samolot którym my przylecieliśmy). Za taką samą kwotę dodatkowo po drodze do Tbilisi zboczyliśmy z trasy i zahaczyliśmy o perełki gruzińskiej architektury należące do najważniejszych zabytków budownictwa sakralnego w Gruzji.

Monastyr Dżwari (gruz. ჯვარი, ჯვრის მონასტერი), (ang. Jvari). Świątynia stoi na krawędzi urwistego wzgórza górując wysoko ponad miastem. Do świątyni prowadzi dobrej jakości asfaltowa droga. Wznosząc się na szczycie góry wywołuje złudzenie, że stanowi jej naturalną kulminację, widać ją z daleka. Zanim na szczycie góry wzniesiono świątynię stał tu pokaźny drewniany krzyż, co w konsekwencji dało późniejszą nazwę świątyni (Dżwari). Ma ona też swoją długa historię, bowiem budowę datuje się na lata 585 - 605. Warto wstąpić do wnętrza Dżwari, aby poczuć ten wyjątkowy klimat. Miejsce godne polecenia.