"Wśród miast, które warto zobaczyć przyjeżdżając na Sardynię - przyznaję od razu,
że jest ich niewiele - najwyższą pozycję zajmuje Alghero.
Położone w północno-zachodniej części wyspy jest łatwo osiągalne,
a niekiedy wręcz niemożliwe do ominięcia
- znajduje się tu jedno z lotnisk obsługujących loty międzynarodowe: Fertilia"
Taką informację znajduje na jednej ze stron poświęconych Sardynii. Naturalnie cieszę się, że właśnie wybrałem to miasto jako kolejny punkt w moim kwietniowym EuroTrip-ie. Dotarcie tutaj jednak zajęło mi trochę czasu, bowiem po wylocie z Porto odwiedziłem lotnisko Dortmund, następnie przez Katowickie Pyrzowice dostałem się na lotnisko Frankfurt Hahn, skąd właśnie przyleciałem do Alghero.
Mała kombinacja z wykorzystaniem tanich linii lotniczych, z jednej strony pozwala na zakup biletów za niewielkie pieniądze, a z drugiej wydłuża czas dotarcia do celu. Ale dla mnie celem jest poznawanie nowych miejsc, zatem to mi zupełnie nie przeszkadza. Stoper na lotnisku Dortmund pozwalał mi na szybkie zwiedzenie miasta i taki był plan. Jednak po dotarciu na miejsce nocne zwiedzanie Porto dało o sobie nieoczekiwanie znać i mocno zmęczony zwyczajnie sobie odpuściłem. Zanim uciąłem sobie drzemkę najpierw obejrzałem lotnisko, teren wokół oraz zafundowałem sobie kawę, w kawiarence w końcu terminala.
Niemcy, Dortmund Airport (DTM)
Po wyjściu z terminala jest przystanek którym można udać się do miasta linią 440. Autobus jeździ dość często więc można spokojnie się stąd wydostać, ale pewnie też widząc ilość przystanków zdaje się nie spieszy się :-).
Dortmund Airport jest Portem Lotniczym tranzytowym dla lotów w różnych kierunkach, zapewne będzie okazja jeszcze tu wrócić. Bez większego żalu przechodzę do strefy odlotów, a po drodze przez drobiazgowa kontrolę. Wydaje mi się, że chyba z nudów, bo przez bramki przechodziłem praktycznie sam służba lotniskowa z dużym zainteresowaniem ogląda mój plecak. Wiem że fajny (Adidasa), ale że aż tak się podobał :-). Hmm, no cóż.
Kilka fot i udałem się w kierunku odprawy, bowiem nie bardzo jest gdzie w tej części terminala spokojnie poleżeć. Tu właściwie nawet nie ma gdzie usiąść, a o leżeniu można zapomnieć. Po drugiej stronie jak oczekiwałem jest już inaczej. Szybko znajduje odpowiednie miejsce i układam się do drzemki.
Ląduje w Katowicach, a stąd przesiadam się na lot ponownie do Niemiec, tym razem do Frankfurt Hahn.
Tuż po wyjściu z terminala na przeciwko ukazał mi się hotel B&B, w którym początkowo zarezerwowałem nocleg (koszt 50 EUR). Uznałem, jednak, że nocleg tu nic nie wnosi do mojego EuroTripa i anulowałem rezerwację na rzecz podróży do Londynu (jak się okaże później celujący wybór).
Na końcu tego terminala znajduje się dworzec autobusowy, a przynajmniej jego namiastka. Stąd odjeżdżają między innymi autokary do Luksemburga i Brukseli. Budka w której można kupić bilety poniżej na fotce.
A tutaj już samolot Ryanair dolatuje do celu. Nie maiłem najlepszego miejsca do robienia zdjęć.
Po wylądowaniu zwiedzam terminal i dostrzegam automat z biletami, który mnie interesuje. Trzeba zakupić bilet, bo u kierowcy płaci się drożej. Powstał jednak mały zator, bowiem ktoś na początku ma wątpliwości jaką opcję wybrać aby zakupić bilet. Z pomocą przychodzi rozbawiona (nie jednym drinkiem w samolocie) grupka "ekspertów" z Polski, którzy rozpracowują urządzenie z korzyścią dla wszystkich pozostałych, co przyjęte jest małymi brawami. Panowie dumnie dowcipkują przez cały czas ożywiając atmosferę na hai przylotów lotniska. W końcu przychodzi moja kolej i kupuje bilet do centrum (1 EUR, u kierowcy 1,5 EUR). Dzienny to wydatek 2,50 EUR, info: (link). Faktycznie, aby zakupić bilet poruszamy się przechodzą kilka opcji i w pewnym momencie trzeba wybrać opcję gdzie sugeruje metro (a raczej w Alghero szukanie metra może zakończyć się niepowodzeniem). To zapewne prowadziło zamęt. Tuż po wyjściu z terminala po prawej stronie jest i przystanek. Autobus przyjeżdża po 20 min oczekiwania.
Po przejechaniu paru km obserwując ulice, które mijamy dostrzegam nazwę tej na której mam dokonana rezerwację. Via don Minzoni jest dość długa więc aby dotrzeć do właściwego numeru pokonuje spory kawałek drogi spacerkiem, aż pojawia mi się oczekiwany numer budynku. Przed wejściem domofon przez który zgłaszam swoje przybycie. Głos z domofonu prosi o to aby moment zaczekać. Za chwilkę z drugiego piętra schodzi uśmiechnięta kobieta witając mnie uściskiem dłoni i zaprasza do środka. Bardzo miły akcent. Zakwaterowaniem w pokojach gościnnych L'Ambra okazuje się być dużym (4 pokojowym) mieszkaniem przystosowanym do potrzeb turystów (3 pokoje z łóżkami do spania i wspólny salon, przedpokój, kuchnia, toaleta i łazienka w jednym oraz spory taras widokowy z krzesełkami i stołem i jeszcze można by tańczyć). W oczy rzuca się dbałość o lokal i sterylna wręcz czystość. Od sympatycznej pani otrzymuje klucze, mapkę Alghero (miło), informację o swobodnym korzystaniu z kuchni i jej bogatego wyposażenia, godz. śniadania, komunikacji i tanich sklepach w pobliżu. Koszt pobytu to 25 EUR za nockę. W dwójkach wychodzi taniej, z uwagi na standard zasłużone 4 gwiazdki, tyle że bez basenu :-). Lubie takie momenty, bo potwierdzają słuszność dokonanego wcześniej wyboru.
Widok z tarasu L'Ambra
Bez zwłoki wybieram się do nieodległego sklepu, aby zrobić małe zakupy, a potem zwykły wieczorny obchód po mieście (zobaczyć co ma do zaproponowania Alghero).
Zapowiada się więc całkiem fajnie. Rano zjawiam się w kuchni na umówione śniadanie. Ekipa w komplecie. Gospodyni, która mieszka piętro niżej, dwie Niemki i Tajwanka. Po śniadaniu przy kawie na tarasie słysząc o planach pań wyprawy do Groty Neptuna postanawiam się przyłączyć. Ten dzień spędzamy razem. Niemki okazują się być bardzo otwarte i wielojęzyczne. Niejednokrotnie pokazują kunszt opanowania języka korzystając wg potrzeby z niemieckiego, angielskiego, włoskiego i trafiło się z hiszpańskiego. Jedna z nich jak sama twierdzi mówi trochę po portugalsku, ale nie było okazji się przekonać. Wymieniając kraje które zwiedziły, ja przy swoich ok. 20 jestem lekko w dołku :-). Większość czasu spędzam z Tajwanką, Kobieta jak dla mnie urody Chinki (choć bardzo wyraźnie zaznacza, że Chinką nie jest), po 40-tce powoli i bardzo wyraźnie mówiąca po angielsku. Na co dzień zamieszkała w Europie, aktualnie w Holandii, gdzie jej mąż ma kontrakt dziennikarski. Jej sposób posługiwania językiem angielskim przypada mi do gustu, bowiem mogłem z nią normalnie porozumieć wykorzystując ciągle niestety nienajwiększy zasób słów tego języka.
Pada propozycja wyjazdu do Capo Caccia, aby zobaczyć wnętrze słynnej Groty Neptuna. Wszyscy chętni, zatem wybieramy się na przystanek mieszczący się dosłownie 100 m od naszego zakwaterowania na skrzyżowaniu Via Giuseppe Garibaldi & Via Don Giovanni Minzoni. Bilety w cenie 4 EUR, normalnie można nabyć w kasie na dworcu autobusowym, który znajduje się wewnątrz “Giuseppe Manno' Public Gardens, via Catalogna.. My kupujemy u kierowcy. Trasa do pokonania to 25 km, a przewozi nas niebieskim autobusem nr 321 FDS, który obsługuje tę trasę (info). Autobusy z terminalu odjeżdżają o 09:15, 15:10 i 17:10 w okresie wakacyjnym, powrót o 12:00, 16:05 i 18:05, a poza sezonem, wrzesień - maj, jest tylko jeden autobus dziennie,
w godzinach:. 9:15 i wraca o 12:00.
Parking przy Grocie Neptuna na
Capo Caccia
Można próbować dostać się tu na dzień następny, ale niestety czas na kolejne atrakcje kwietniowego EuroTripa. Zanim zabierze nas autobus powrotny zwiedzamy nieco okolice i zatrzymujemy się w barze przy parkingu na włoską kawę (taka sobie) :-)
Wyjeżdżamy z tego miejsca, a Niemki wypytują kierowcę o atrakcje okolicy. Ten wskazuje na Villagglo Nuragico Palmavera (link).
Nuragic Palmavera to niewielkie ale w dobrym stanie zachowane wykopaliska. Wstęp zdaje się 2 lub 3 EUR.
Kolejny przystanek to mała miejscowość Fertilia (7 km od Alghero).
Po krótkim spacerze po nabrzeżu wracamy do Alghero. Na plaży tuż nieopodal naszego zakwaterowania z wiatrem zmagają się sympatycy żagli. Fajny widok z samej plaży, a siedząc już na tarasie i spożywając przygotowany posiłek można również takie zmagania zaobserwować.
Po obiedzie pora na zwiedzenie miasteczka. Wzdłuż głównej ulicy Via Giuseppe Garibaldi rozciąga się promenada po której spaceruje sporo turystów. Po jej prawej stronie znajduje się port jachtowy Alghero, a na końcu (w zasięgu wzroku) położone jest Stare Miasto Alghero.
Do bram Starego Miasta prowadzi kilka bram, a same miasto otoczone od trzech stron XIV-wiecznymi murami obronnymi, które nadają mu szczególnego charakteru. Alghero łączy w sobie magiczne plaże, historię oraz kulturę.
Alghero słynie z imponującego Starego Miasta ale również z wyrobów z korala. Wąskie uliczki małego i uroczego miasta odsłaniają przed turystami szczegóły swojej architektury tzw. "gotyku katalońskiego" zwracając uwagę na bardzo liczne elementy dekoracyjne, które wraz z całością tworzy spójną i ciekawą zabudowę.
Jeszcze podczas wspólnego pobytu Anna proponuje wspólną kolację, na którą planuje przygotować jakąś przekąskę. Brzmi nieźle, dlatego co by nie zjawić się z pustymi rękoma w pobliskim markecie decyduje się na zakup czerwonego wina (wybór zaiście poważny bo w zakresie 2 - 5 EUR mam 3 możliwości). Międzynarodowa kolacja to spore wyglądało bardziej poważnie :-).
Zjawiam się w kuchni o umówionej porze. Na stole nakrycie ala wigilijne, a przy kuchence Anna przygotowuje jak sam mówi niespodziankę kulinarną. Przyjemny zapach smażenia czuć już na korytarzu ale trudno zgadnąć co się za nim kryje. Wspólokatorki z Niemiec nie dotarły, ani na 20:00 ani 2 godz. później jak kolacja dobiegła końca. Anna się postarała przygotowała mega smaczną potrawę. Heh powtarzała mi chyba 5 razy tą nazwę, ale i tak nie zapamiętałem. Były to różne panierowane warzywa i delikatne mięso. Wszystko wyglądało podobnie ale smakowało zupełnie inaczej. Kupione przeze mnie wino było świetnym uzupełnieniem do tego dania. Zjadłem zdaje się podwójną porcję. Danie było wyśmienite, a przy tym nietuzinkowe, a sam wieczór uzupełniony lampką wina i konwersacją z Anną minął bardzo przyjemnie. Tego wieczora szybko poszedłem spać bo wcześnie rano musiałem wstać, aby dostać się na lotnisko skąd mam wylot do kolejnego miejsca jakim jest stalica Wielkiej Brytanii - Londyn.
Rankiem pada, odgłosy opadów budzą mnie wcześniej niż mój telefon. Spakowałem się, skorzystałem z kuchni wypijając pożegnalną kawę w Alghero i wyszedłem na przystanek znacznie przed czasem. Po drodze mija mnie autobus jadący w kierunku lotniska, a uprzejmy kierowca zatrzymuje się kiedy odruchowo macham ręką. Załapałem się jeszcze na wcześniejszy kurs. Do odlotu ponad 2 godziny, zatem zanim wsiądę do kolejnego samolotu oglądam lotnisko z każdej strony. Tutaj moje spotkanie z Sardynią dobiega końca. Alghero to miasteczko, w którym można spędzić miło czas a swoim urokiem sprawia, że chce się tutaj wracać (wspomnieniami również).
Orientacyjne koszty:
-----------------------------
Ryanair Porto - Dortmund - 22 € / 96,93 PLN
Wizzair Dortmund - Katowice - 9,99 € / 42,65 PLN
Wizzair Katowice - Frankfurt Hahn - 24 PLN
Ryanair Frankfurt Hahn - Alghero - 18 € / 80 PLN
nocleg L'Ambra (2 noce) 50 €
Więcej zdjęć z: Alghero i okolice
EuroTrip April 2013 część 4 - Londyn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Masz coś do powiedzenia napisz :-)