Kolejny, ostatni już dzień w Boliwii postanowiłem spędzić poza Santa Cruz. Przyłączyłem się do Javiera, który wybierał się za miasto, aby odwiedzić Biocentro Güembé:
www.biocentroguembe.com.
www.biocentroguembe.com.
Zanim wyruszyliśmy po śniadaniu do tego miejsca po raz kolejny zmierzyłem się z bezdusznością i bezmyślnością "doradców" z Alior Sync, którzy w trosce o moje pieniądze zablokowali mi do nich dostęp utrudniając mi życie w Ameryce Południowej. Standardowa procedura, która obowiązuje w tym przypadku (użycie karty na innym kontynencie) nie zadziałała. Po zablokowaniu karty bank przysłał mi SMS z prośba o potwierdzenie czy są to operacje wykonane przeze mnie. Tak jak chcieli na wskazany numer wysłałem SMS-a o treści "T" potwierdzając ich wykonanie, jednak nie mam pojęcia czy zwrotna informacja dotarła do banku, bo karta była zablokowana nadal, a bank nie udzielił mi odpowiedzi na moje pytanie zasłaniając się tajemnicą. Nie mam pojęcia kto mógłby być oprócz mnie zainteresowany tym, aby dowiedzieć się czemu mam nadal zablokowaną kartę (no bo kogo to obchodzi ?, taka informacja przecież nie ujawnia niczego co mogłoby przyczynić się do nieuprawnionej wypłaty pieniędzy).
Rzeczywiście jest tak, że powolne internetowe łącza boliwijskie nie pozwalają na sprawną komunikację wizualną czy audio przez komputer, ale nie jest tak, że nic nie słychać bo wszystkie dane jakie podałem jeden z doradców powtórzył poprawnie. Jednak na jakiś czas się gdzieś przełączył, a gdy powrócił stwierdził, że nie może mnie zweryfikować z uwagi na opóźniony przesył danych, co mnie mocno zadziwiło i zbulwersowało.
To był już zdaje się szósty doradca z którym rozmawiałem i wydawał mi się najbardziej kompetentny, no ale tylko mi się wydawało. Stwierdził między innymi, że bank próbował się ze mną skontaktować i zapewne to prawda. W rzeczywistości dzwonili o czwartej rano, kiedy w Polsce przyszli do pracy i bezmyślnie nie zadali sobie trudu aby pomyśleć, która godzina jest w kraju gdzie potencjalnie mogę przebywać (gdzie próbowałem użyć karty).
Mam zwyczaj że śpiąc w pokojach wieloosobowych ściszam telefon, więc zwyczajnie nie słyszałem. Wcześniejsi byli jeszcze bardziej beznadziejni, bo np. jedna "specjalistka" po tym jak poinformowałem skąd pisze / mówię doradziła mi (przepisując żywcem z regulaminów na zasadzie kopiuj, wklej) między innymi abym udał się do najbliższej placówki banku. No cóż pogratulować poczucia humoru (a może raczej bezmyślności, bo nic nie wiem aby w Boliwii bank miał swoje placówki).
Podsumowując temat karty debetowej jak chcesz na kogoś liczyć, zawsze licz na siebie :-). Warto nie ufać jednemu bankowi, tak jak zrobiłem to ja. Wprawdzie w Azji procedura z Alior Sync zadziałał, ale w Boliwii nie i sporo nerwów mnie to kosztowało, nie mówiąc już o przymusowym ograniczaniu się z wydatkami. A infolinia internetowa okazała się wielkim nieporozumieniem i szkoda na nią czasu. Wystarczyło uruchomić procedurę potwierdzenia wykonanych operacji ponownie przez SMS i po sprawie, ale nikt zwyczajnie nie chciał mi pomóc, bo i po co. A nie sobie facet radzi sam. :-)
Została mi jeszcze możliwość dzwonienia do banku, ale nie skorzystałem (weryfikacja i załatwienie tego typu sprawy w banku przez telefon dzwoniąc z Ameryki Południowej to kilkanaście minut po 7 do 10 PLN za minutę połączenia, co zupełnie nie mam nic wspólnego z tanim podróżowaniem).
Została mi jeszcze możliwość dzwonienia do banku, ale nie skorzystałem (weryfikacja i załatwienie tego typu sprawy w banku przez telefon dzwoniąc z Ameryki Południowej to kilkanaście minut po 7 do 10 PLN za minutę połączenia, co zupełnie nie mam nic wspólnego z tanim podróżowaniem).
Osłonięty siatką wielki teren z wysoką platformą widokową jest schronieniem dla wielu gatunków ptaków, kolorowych papug czy pięknych pawi. Swoje wydzielone miejsce ma też wiele gatunków motyli, a swoja małą wyspę mają również małpy.
Dzień spędzony z Javierem w Biocentro Güembé upłynął bardzo szybko, ale i bardzo interesująco. Był pełen wrażeń dostarczając sporo bardzo pozytywnych bodźców, ale i edukacyjnych doświadczeń w podróżowaniu lokalnym transportem do i z kompleksu. Kolorowe ptaki, przepiękne otoczenie i lagunowe baseny sprawiły, że odpoczynek w tym miejscu był niczym wymarzone ukoronowanie pobytu w królestwie boliwijskich atrakcji.
Kraj ten jest niczym kameleon, zmienia się w zależności od warunków otoczenia dostarczając nam niezliczoną ilość atrakcji. Z pewnością każdy kto tutaj przyjedzie znajdzie coś interesującego dla siebie, a przy odrobinie chęci bez problemu odkryje jego niesamowite walory, choćby między innymi takie jak: Biocentro Güembé, Salar de Uyuni, Isla de Pescado, "Droga śmierci", niesamowite miasto położone na dnie i zboczach kanionu - La Paz, pustynia Atacoma, "błekitne Oko Ameryki Południowej" - Titicaca, czy w końcu niesamowite wulkany i Sajama - najwyższy szczyt Boliwii (6542 m n.p.m.).
----------------------------------
http://www.biocentroguembe.com/
Orientacyjne koszty:
---------------------------
Biocentro Güembé (wejście) - 150 BOB (76 PLN)
Więcej zdjęć z: Biocentro Güembé (Santa Cruz de la Sierra, Boliwia)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Masz coś do powiedzenia napisz :-)