Pomysł na wizytę w Managua był całkiem przypadkowy. Będąc w Miami chciałem wyskoczyć gdzieś na parę dni, aby nieco ochłonąć od Stanów, zanim na dobre je opuszczę wracając do Europy. To miał być taki kilkudniowy wypoczynek z dala od "wielkiego świata", a skończyło się ... mógłbym powiedzieć jak zawsze. Cztery kraje, cztery stolice w cztery dni :-). Tak idiotyczne jak genialne, w skrócie - 4w1 - czyli okazja na cztery nowe flagi do kolekcji.
Początkowo szukałem połączenia konkretnie do Panamy, którą koniecznie chciałem zobaczyć. Jednak rozkład i ceny lotów w zasadzie podyktowały mi trochę rozbudowaną trasę mojej podróży, która oprócz Managua (Nikaragua) dodatkowo przebiega przez trzy inne miasta Ameryki Środkowej. Podróżując wyłącznie lądem pewnie uzyskałbym lepsze ceny i wiele więcej zobaczył, ale opcja taka wymaga zdecydowanie więcej czasu, a tego niestety zbyt wiele nie miałem.
Na moich przewoźników wybrałem Taca Int.Airlines oraz Copa Airlines, którzy w owym czasie zaoferowali całkiem rozsądne ceny. Ostatecznie jednak loty Taca wykonała Avianca (kolumbijskie narodowe linie lotnicze).