sobota, 11 listopada 2023

San Pedro Sula (Honduras) 2023' miejsce uznane za jedno z najbardziej niebezpiecznych miast świata - może czas na zmianę wizerunku ?


Nawet po tym jak przeczytałem gdzieś w necie, że:

"Jest to drugi co do wielkości kraj w regionie, ale także jeden z najbiedniejszych i najniebezpieczniejszych. Ponad połowa ludności żyje w ubóstwie, a wskaźnik zabójstw jest jeden z najwyższych na świecie"

czy kolejny wpis, tym razem z Wikipedii:

Miasto boryka się z problemem wojny gangów narkotykowych. W roku 2011 w mieście zostały zabite 1 143 osoby, co w przeliczeniu na liczbę ludności daje najwyższy procent na świecie, dlatego też miasto zostało uznane za jedno z najniebezpieczniejszych miast świata"

Przyznaje nie jest to informacja jakiej szukam, chcąc dowiedzieć się o miejscu do którego się wybieram. No ale ..


Nie zniechęciło mnie to od tego, aby odwiedzić Honduras. Czasem "zdobycie nowej flagi" wymaga sporego zaangażowania, czasem sporych środków, a innym razem dokonania własnej oceny sytuacji uwzględniając poprawki na zmieniającą się rzeczywistość. Pamiętam jak dziś, gdy na granicy amerykańskiej jak powiedziałem, że jadę do Tijuany w Meksyku - ile musiałem się nasłuchać opowieści zniechęcających mnie do tej podróży, którą przecież odbyłem i to pieszo przekraczając granicę do Meksyku i z Meksyku do USA. Co więcej uważam tę wyprawę z 2016 roku za jedną z ciekawszych i nie odczułem żadnego zagrożenia.






Przez odwiedziny Hondurasu mam tu zdecydowanie na myśli ląd a nie wyspę i do tego te większe skupiska ludzkie. Z uwagi na możliwości logistyczne decyzja mogła być tylko jedna 
San Pedro Sula

Nazwa miasta odnosi się od położenia San Pedro w dolinie Sula. To stąd są chyba najlepsze i najbardziej przyjazne cenowo połączenia lotnicze z / do Hondurasu. Reszta kraju jest mniej rozwinięta lotniczo i z powszechnie dostępnych informacji wnioskuje, że albo nie oferuje wystarczającej siatki połączeń, albo atrakcyjność cenowa posiadanych połączeń skutecznie odstrasza. 

To do tego miasta po wizycie w na wyspie Roatan przybyłem, aby zobaczyć jak wygląda Honduras (mniej turystycznie). 

Tu z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że praktycznie w odróżnieniu od wyspy podczas mojego pobytu, zwiedzania tego miejsca (poza lotniskiem) nie spotkałem żadnego białasa, który sobie po prostu zwiedzał.

Obstawiam, że jeśli politycznie się nic nie zmieni, to niebawem jak obudzą się twórczy przedsiębiorcy i znajdą ciekawy pomysł, aby ściągnąć turystów, San Pedro Sula może stać się prawdziwym rajem podróżniczym z uwagi na posiadany potencjał (naprawdę przepiękne położenie i rzesze chętnych do odwiedzenia prawdziwej legendy).

Na miejsce zatrzymania się obrałem najtańszą (21 USD), a zarazem bardzo dobrą lokalizację w mieście San Pedro Sula - 
Tamarindo Hostel. Z 12 dostępnych w pokoju z łazienką łóżek zajęte było tylko moje. 
Dostać się tu z lotniska można Taxi (ok. 15 USD) lub ponoć bardzo dobrze funkcjonuje tu Uber, gdzie cena spada do ok. 10 USD. 

Hostel oferuje przygotowywane na zamówienie śniadania i obiady po 5 USD, a także dysponuje dostępnymi do sprzedaży napojami i drobnymi art. pierwszej potrzeby co trzeba zaliczyć na plus. 

Właścicielka jest bardzo uprzejma i pomocna, widać stara się jak może. Zaletą tego miejsca jest też lokalizacja. Stąd jest najbliżej na wzgórze Montain top (Coca Cola) w San Pedro Sula CT1100 



Tamarindo Hostel w San Pedro Sula


Wzgórze nazwałem sobie COCA COLA możemy zaobserwować z różnych przylegających ulic miasta, tym samym wzbudza zainteresowanie. Wejście na wzgórze odbywa się w konkretnym miejscu przez bramę przy której stoi chamowaty strażnik i uchyla ją szerzej lub przymyka, gdy wjeżdżają lub wyjeżdżają auta. Wejście na obiekt jest bezpłatne. Piszę chamowaty, bo jak zapytałem czy mogę wejść (a z tabliczki wywnioskowałem, że to tu) zaczął machać i krzyczeć jakby coś go ugryzło, a gest można by odebrać przekładając na nasze w stylu "spieprzaj dziadu". 

Zapytałem jeszcze raz tylko bardziej stanowczo, bo nie zamierzałem zawracać no i dziwak machnął ręką, a gest tym razem odczytałem jako "a rób co chcesz" 😎 więc wszedłem. Rzadko się zdarza taki burak, bo ludzie tu są raczej uprzejmi i mili, ale jak wszędzie zdarzają się kretyni "z uprawnieniami" od pagonów na ramieniu w głowie się przewraca.








Chyba częściej były to auta jak sądzę mieszkańców rezydencji zlokalizowanych po trasie wkomponowanych w prawdziwą dżungle. 

Wejście na wzgórze spacerkiem zabrało mi ok. godziny. Po drodze niewiele widać na zewnątrz, bo teren otaczają gęsta roślinność, mijam kilku biegaczy, rowerzystów i par. Sama droga jest szeroka i ku mojemu zaskoczeniu raczej betonowa, a nie jak zakładałem zwykła leśna.
Prawie do samego końca trasa nie zdradza żadnych widoków. Dopiero bliżej samego napisu, którego z góry praktycznie nie widać wyłaniają się obrazy miasta u podnóża. Gdy dochodzimy do celu zastajemy zagospodarowany teren, gdzie mogą pobawić się dzieci, widnieją porozwieszane flagi z całego świata, są stoliki i kilka krzeseł i co najważniejsze znajdujemy przestrzeń skąd można podziwiać piękną panoramę miasta. 

Co nie mniej istotne na miejscu można nabyć zimną z lodówki Coca Colę 0,5L za 25 HNL (1 USD). Po tym marszu, wysiłku i zważywszy na samo miejsce smakuje jak nigdy. Za taką samą cenę można wybrać kokosa i wypić jego zawartość, a następnie zjeść jadalną cześć samego znajdującego się w środku owoca. W przygotowaniu uczty pomaga zajmujący się tę profesją pan z tasakiem w ręku gotowy ogarnąć czynności pozwalające dostać się do kokosu. Ja nie wiem czy z pragnienia czy z pazerności wybrałem opcję i jedną i drugą i tak mi w sumie było mało. Beztroski czas spędzony na wzgórzu to prawdziwy relaks, który jednak nie może trwać wiecznie. 




Czas zejścia w dół jest ponad 1/3 krótszy od samego wejścia i mijając liczne wypasione rezydencje znajdujące się u podnóża wzniesienia docieram do ulic San Pedro Sula. Po nich szwendam się jeszcze trochę, aby później zdążyć na zamówiony obiad w hostelu, a dalej na lotnisko skąd udaję się z przewoźnikiem SA Avianka do Kostaryki. 

Mój plan zwiedzania powiódł się połowicznie, bowiem park przy katedrze z słynnym kolorowym napisem SAN PEDRO SULA, gdzie zaplanowałem selfi :-) aktualnie wyłączony jest z użytku z uwagi na prowadzony tam remont. 

Samą katedrę otacza jeden wielki "bazar uliczny", który obejmuje szereg ulic miasta, praktycznie całe centrum. Generalnie to powszechne zjawisko Ameryki Centralnej, więc nie wzbudza mojego zdziwienia. Każdy coś sprzedaje i to "coś wyjątkowego", a oferta marketingowa zawiera w pakiecie głośne nawoływanie do zakupu, co niektórych może zachęca, ale mnie osobiście męczy i denerwuje.







No i przygoda z Hondurasem się kończy, ale jednocześnie oznacza to, że zaczyna się nowa. Choć czeka mnie "ciężka podróż" w tym dwie przesiadki - jedna w San Salvador, a druga w Gwatemali i jeszcze tam nocka niestety na lotnisku (za krótka, aby wyjść na zewnątrz, a za długa aby nie zmrużyć oka.), to jestem pełen optymizmu. Zmierzam do równie ciekawego miejsca, którym jest San Jose (Kostaryka).

      

Trasa podróży:  
-----------------------------
FlixBus - Warszawa - Berlin
United Airlines Berlin (BER) - Nowy Jork (EWR)
United Airlines Nowy Jork (EWR) - Houston (IAH)
United Airlines - Houston (IAH) - Belize City (BZE)
Belize Express Water Taxi - Belize City - Caye Caulker 
Maya Island Air - Caye Caulker (CUK) - Belize City (TZA)
Maya Island Air - Belize City (TZA) - Caye Caulker (CUK)
Maya Island Air - Caye Caulker (CUK) San Pedro (SPR)
Maya Island Air - San Pedro (SPR) - Belize City (TZA)
Maya Island Air - Belize City (TZA) - Belize City (BZE)
Tropic Air - Belize City (BZE) - Roatan (RTB)
Areolineas Sosa - Roatan (RTB) - San Pedro Sula (SAP)


Strona z info o San Pedro Sula - XplorHonduras


Więcej zdjęć z: 


RoatanSan Pedro Sula (Honduras),     

>>> wybieram się do: San Jose (Kostaryka)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Masz coś do powiedzenia napisz :-)