Wybór Seulu jako kolejnego miejsca na mojej czerwcowej mapie podróży był dla mnie oczywisty. Tylko jak kupiłem bilety do Tokio szukałem możliwości zobaczenia czegoś więcej. Najpierw przyszła mi na myśl Osaka i szybka kolej magnetyczna, ale ostatecznie z uwagi na wysokie ceny odrzuciłem, również Sapporo znajdując ciekawą ofertę lotu do Seulu liniami Korean Air za pośrednictwem niemieckiego pośrednika. Miałem z tym przez kilka dni problemy techniczne (permanentnie odrzucało płatność moimi kartami). Po tygodniu prawie zrezygnowany sprawdziłem inne terminy, a tu niespodzianka. Pojawiła się jeszcze lepsza oferta, ale koreańskich linii Jeju Air. Zastanowiłem się całe 3 sekundy .... i kupiłem lot. Potwierdzenie w formie różnorodnych "krzaczków" przyszło niemal natychmiast, a gdzieś na dole dostrzegam nr lotów i daty, które się zgadzały. Na karcie kredytowej zablokowało trochę środków, znaczy płatność przeszła, zdaje się bilet w rękach (lecę do Korei Południowej :-), także).
O Korei Południowej wiem mniej więcej tyle, że leży pomiędzy Japonią, a Chinami i z filmów pamiętam, że była tam wojna północ - południe, dokładniej Wojna koreańska (w latach 1950–1953). Przypominając sobie historię tego państwa spotkałem się z opinią: "Korea jest jak Polska, skazana na wieczne towarzystwo dwóch mocnych sąsiadów", która z grubsza w skrócie mówi, że droga do wolności nie jest usłana różami. Ale dzisiejsza Korea Południowa to dynamicznie rozwijające się państwo wyraźnie odstające od północnego sąsiada. Jak się zakończy formalnie wciąż trwający od roku 1953 stan wojny ? Trudno przewidzieć. Przynajmniej na papierze wojna wciąż trwa.
Po przylocie z Tokio Jeju Air wylądował na odległym terminalu skąd wewnętrzny pociąg przewozi wszystkich pasażerów w pobliże głównej hali lotniska Inczhon. Pieczątka wjazdowa (wiza na 60 dni) do paszportu i pozostaje przez wyjazdem do centrum Seulu przyjrzeć się nieco bliżej lotnisku. Stąd będę miał również lot powrotny do Tokio. Lotnisko podobnie jak to Japońskie duże i przyjazne dla podróżnych. Jednym słowem I liga. Najtańszą opcją przejazdu do Seulu jest metro (3950 WON), podczas gdy autobus kosztuje 2,5 krotnie więcej (odwrotnie niż w Tokio). Z tego też środka komunikacji korzystam i udaje się na stację Hongik Univ, gdzie w pobliżu znajduje się mój hostel Kimchee Sinchon Guesthouse.
Zaraz po dokonaniu rezerwacji otrzymałem krótki opis i mapkę (jak dotrzeć do hostelu). Bardzo się przydała, bo z metra prowadzi kila wyjść, a wskazane przez hostel to właściwe, plus dalsze wytyczne sprawiły, że w kilka minut dotarłem bezbłędnie na miejsce. Pokój w którym się zatrzymałem jest mieszany 8 osobowy z piętrowymi łóżkami. Kimchee zaoferował nocleg za 10.000 WON za noc (30 PLN). Jak na Seul dobra cena, niezłe warunki i przyjazna obsługa, zwłaszcza Ku z Nowej Zelandii, ten się ciągle uśmiecha i cieszy jakby właśnie wygrał główną wygraną w loterii. No ale to bardzo mile. Chyba tylko do niego dopasowałbym motto kraju, które obiecałem sobie, że sprawdzę w Korei czy jest prawdziwe - "Przynieść korzyść wszystkim ludziom", ale i tu wprowadziłbym małą korektę i zamienił na: "Przynieść uśmiech wszystkim ludziom".
"Tokio - Seul to oczywiście nowa trasa, ale i nowy dla mnie przewoźnik koreański Jeju Air. Coś w rodzaju irlandzkiego Ryanair, ale nie da się zauważyć, że personel "nie pracuje za karę". Miły, życzliwy i uśmiechnięty od samej odprawy do pożegnania po ukończonym locie. Żadnych problemów nawet w przypadku oczywistego przekroczenia dozwolonych kilogramów. W cenie biletu (bagaż rejestrowy, woda do picia). Jak dla mnie ok., nie ma się do czego przyczepić. Po sporym lotnisku w Tokio poznaje to w Seulu Incheon (ICN). Próby wypłaty gotówki z bankomatu spełzły na niczym. A przynajmniej ja nie znalazłem takiego międzynarodowego. Zdaje się te na lotnisku obsługują lokalne karty co trochę dziwi, ale za to bez problemu zrobiłem to w pierwszym napotkanym bankomacie w banku. Tam też można w lepszym przeliczniku wymienić walutę (kantor lotnisko 986 WON za $, a w banku 1005). No ale wymienić na lotnisku trzeba, choćby aby kupić bilet na metro (najtańszą formę dojazdu do Seulu - 3950 WON + kaucja zwrotna za bilet do odebrania w automacie zawsze w pobliżu tych,w których można kupić bilet). Jest też ekspres koleją, który jedzie trochę szybciej, ale za odpowiednio większe pieniądze). Generalnie na drogi Seul metro jest finansowo przyjazne, bardzo dobrze oznaczone i czyste.
Seul posiada zróżnicowaną zabudowę. Na tle i dookoła wieżowców znajdziemy nie jedną świątynię, skwery zieleni ale i parki. Z przejrzystością powietrza chyba nie jest najlepiej, ale opieram się wyłącznie na własnych odczuciach, a i pogoda potrafi szybko się zmienić. W czasie mojej wędrówki po mieście słoneczna sielanka w mgnieniu oka zamieniła się na ulewny deszcz. Ten jednak nie trwał dłużej niż 15 minut po czy wszystko powróciło do normy. Parasol, który często towarzyszy Koreańczykom realizuje zatem 2 funkcje: albo osłania przed słońcem albo przed deszczem - w każdym razie zawsze jest przydatny. W oczy rzuciły mi się też nie rzadko spotykane eleganckie damskie torebki (nie mam na myśli tych na kobiecych ramionach, bo to oczywiste), ale te w rękach i na ramionach mężczyzn, którzy noszą je zwyczajowo jako uzupełnienie swojej kreacji. Generalnie Koreańczycy są chyba trochę nieśmiali, ale jak już próbujesz ich indywidualnie zagadać, zapytać o coś starają się jak mogą aby pomóc, angażując niekiedy mocno swoje ręce co połączone z obopólnym uśmiechem otwiera nie jedne drzwi.
Jak wcześniej wspomniałem koreański student nakreślił mi na mapie co warto przede wszystkim zwiedzić w Seulu. Z mapą pełną notatek i dużym zapałem wyruszyłem na miasto. Przez cały niemal dzień odkrywam atrakcje miasta jedne bardziej drugie mniej interesujące, ale każda z nich zajmuje trochę czasu, aż w końcu zgubiłem mapę. Pozostało mi poruszanie się na czuja. Wtedy wszystkie zapamiętane nazwy zlewały się jedno, a wszech obecne "krzaczki" jakoś nie stanowiły dla mnie niestety żadnej podpowiedzi.
No i w końcu natrafiłem na Post Tower w Seulu. Jak domyślam się to główna poczta w mieście, bo budynek olbrzymi, z ruchomymi schodami prowadzącymi w dól do licznych okienek. Podobnie jak w Japonii na poczcie kartki pocztowej nie uświadczysz (no chyba, że taką czystą). Urzędniczka wymowną gestykulacją odsyła mnie do centrum handlowego przejściem powiązanym z tutejszym urzędem. Po znalezieniu stoiska z pocztówkami stwierdzam, że wielkiego wyboru kartek tam nie ma, ale w ogóle są - to już coś. Wybieram, piszę nadaje. Kartki do Europy wysłane. Mała misja zakończona sukcesem, a za doręczenie odpowiada Korea Post :-)
O Korei Południowej wiem mniej więcej tyle, że leży pomiędzy Japonią, a Chinami i z filmów pamiętam, że była tam wojna północ - południe, dokładniej Wojna koreańska (w latach 1950–1953). Przypominając sobie historię tego państwa spotkałem się z opinią: "Korea jest jak Polska, skazana na wieczne towarzystwo dwóch mocnych sąsiadów", która z grubsza w skrócie mówi, że droga do wolności nie jest usłana różami. Ale dzisiejsza Korea Południowa to dynamicznie rozwijające się państwo wyraźnie odstające od północnego sąsiada. Jak się zakończy formalnie wciąż trwający od roku 1953 stan wojny ? Trudno przewidzieć. Przynajmniej na papierze wojna wciąż trwa.
Korea Południowa (Seul) - Port Lotniczy Seul-Inczhon (ICN), kor.: 인천국제공항
Korea Południowa (Seul) - Stacja kolei ekspresowej AREX na lotnisku w Inczhon
Po przylocie z Tokio Jeju Air wylądował na odległym terminalu skąd wewnętrzny pociąg przewozi wszystkich pasażerów w pobliże głównej hali lotniska Inczhon. Pieczątka wjazdowa (wiza na 60 dni) do paszportu i pozostaje przez wyjazdem do centrum Seulu przyjrzeć się nieco bliżej lotnisku. Stąd będę miał również lot powrotny do Tokio. Lotnisko podobnie jak to Japońskie duże i przyjazne dla podróżnych. Jednym słowem I liga. Najtańszą opcją przejazdu do Seulu jest metro (3950 WON), podczas gdy autobus kosztuje 2,5 krotnie więcej (odwrotnie niż w Tokio). Z tego też środka komunikacji korzystam i udaje się na stację Hongik Univ, gdzie w pobliżu znajduje się mój hostel Kimchee Sinchon Guesthouse.
Zaraz po dokonaniu rezerwacji otrzymałem krótki opis i mapkę (jak dotrzeć do hostelu). Bardzo się przydała, bo z metra prowadzi kila wyjść, a wskazane przez hostel to właściwe, plus dalsze wytyczne sprawiły, że w kilka minut dotarłem bezbłędnie na miejsce. Pokój w którym się zatrzymałem jest mieszany 8 osobowy z piętrowymi łóżkami. Kimchee zaoferował nocleg za 10.000 WON za noc (30 PLN). Jak na Seul dobra cena, niezłe warunki i przyjazna obsługa, zwłaszcza Ku z Nowej Zelandii, ten się ciągle uśmiecha i cieszy jakby właśnie wygrał główną wygraną w loterii. No ale to bardzo mile. Chyba tylko do niego dopasowałbym motto kraju, które obiecałem sobie, że sprawdzę w Korei czy jest prawdziwe - "Przynieść korzyść wszystkim ludziom", ale i tu wprowadziłbym małą korektę i zamienił na: "Przynieść uśmiech wszystkim ludziom".
"Tokio - Seul to oczywiście nowa trasa, ale i nowy dla mnie przewoźnik koreański Jeju Air. Coś w rodzaju irlandzkiego Ryanair, ale nie da się zauważyć, że personel "nie pracuje za karę". Miły, życzliwy i uśmiechnięty od samej odprawy do pożegnania po ukończonym locie. Żadnych problemów nawet w przypadku oczywistego przekroczenia dozwolonych kilogramów. W cenie biletu (bagaż rejestrowy, woda do picia). Jak dla mnie ok., nie ma się do czego przyczepić. Po sporym lotnisku w Tokio poznaje to w Seulu Incheon (ICN). Próby wypłaty gotówki z bankomatu spełzły na niczym. A przynajmniej ja nie znalazłem takiego międzynarodowego. Zdaje się te na lotnisku obsługują lokalne karty co trochę dziwi, ale za to bez problemu zrobiłem to w pierwszym napotkanym bankomacie w banku. Tam też można w lepszym przeliczniku wymienić walutę (kantor lotnisko 986 WON za $, a w banku 1005). No ale wymienić na lotnisku trzeba, choćby aby kupić bilet na metro (najtańszą formę dojazdu do Seulu - 3950 WON + kaucja zwrotna za bilet do odebrania w automacie zawsze w pobliżu tych,w których można kupić bilet). Jest też ekspres koleją, który jedzie trochę szybciej, ale za odpowiednio większe pieniądze). Generalnie na drogi Seul metro jest finansowo przyjazne, bardzo dobrze oznaczone i czyste.
W
knajpce tuż obok poznaje koreańskiego studenta zdaje się biochemii. Ten
nakreśla mi co warto zobaczyć w Seulu. To pozostaje mi do zwiedzania na
jutro. Patrząc na odległości coś czuje, że się trochę nachodzę :-)".
Co ciekawe chłopak, którego wiek oceniłem na 18 lat legitymuje się prawem jazdy z którego wynika, że ma ich 27. Czyżbym odkrył kraj, w którym mają receptę na młodość ? :-)Seul posiada zróżnicowaną zabudowę. Na tle i dookoła wieżowców znajdziemy nie jedną świątynię, skwery zieleni ale i parki. Z przejrzystością powietrza chyba nie jest najlepiej, ale opieram się wyłącznie na własnych odczuciach, a i pogoda potrafi szybko się zmienić. W czasie mojej wędrówki po mieście słoneczna sielanka w mgnieniu oka zamieniła się na ulewny deszcz. Ten jednak nie trwał dłużej niż 15 minut po czy wszystko powróciło do normy. Parasol, który często towarzyszy Koreańczykom realizuje zatem 2 funkcje: albo osłania przed słońcem albo przed deszczem - w każdym razie zawsze jest przydatny. W oczy rzuciły mi się też nie rzadko spotykane eleganckie damskie torebki (nie mam na myśli tych na kobiecych ramionach, bo to oczywiste), ale te w rękach i na ramionach mężczyzn, którzy noszą je zwyczajowo jako uzupełnienie swojej kreacji. Generalnie Koreańczycy są chyba trochę nieśmiali, ale jak już próbujesz ich indywidualnie zagadać, zapytać o coś starają się jak mogą aby pomóc, angażując niekiedy mocno swoje ręce co połączone z obopólnym uśmiechem otwiera nie jedne drzwi.
Parę fotek z nocnej wędrówki po Seulu:
Jak wcześniej wspomniałem koreański student nakreślił mi na mapie co warto przede wszystkim zwiedzić w Seulu. Z mapą pełną notatek i dużym zapałem wyruszyłem na miasto. Przez cały niemal dzień odkrywam atrakcje miasta jedne bardziej drugie mniej interesujące, ale każda z nich zajmuje trochę czasu, aż w końcu zgubiłem mapę. Pozostało mi poruszanie się na czuja. Wtedy wszystkie zapamiętane nazwy zlewały się jedno, a wszech obecne "krzaczki" jakoś nie stanowiły dla mnie niestety żadnej podpowiedzi.
Korea Południowa (Seul) - Jedna z bram miejskich
No i w końcu natrafiłem na Post Tower w Seulu. Jak domyślam się to główna poczta w mieście, bo budynek olbrzymi, z ruchomymi schodami prowadzącymi w dól do licznych okienek. Podobnie jak w Japonii na poczcie kartki pocztowej nie uświadczysz (no chyba, że taką czystą). Urzędniczka wymowną gestykulacją odsyła mnie do centrum handlowego przejściem powiązanym z tutejszym urzędem. Po znalezieniu stoiska z pocztówkami stwierdzam, że wielkiego wyboru kartek tam nie ma, ale w ogóle są - to już coś. Wybieram, piszę nadaje. Kartki do Europy wysłane. Mała misja zakończona sukcesem, a za doręczenie odpowiada Korea Post :-)
W Seulu jest sporo różnych pomników. Jednak najbardziej zaintrygował mnie zwykły pomnik Aleksandra Siergiejewicza Puszkina (ros. Александр Сергеевич Пушкин). Co w swoim życiorysie miał Puszkin wspólnego z Seulem ? Ja nie znalazłem powiązania, ale może i zbyt mało wiem o nim samym. Pewnie zafascynowany jego poezją Artom z Sankt Petersburga jakoś by to wytłumaczył. Póki co przy pomniku zatrzymałem się by nieco odpocząć, a po paru minutach choć ciężko ruszyć tyłek ruszam dalej.
Znajduje też informacje turystyczną i tu w końcu lokalizuje swoją pozycję na otrzymanej mapie Seulu. Wiem co chcę zobaczyć, gdzie zmierzać więc powinno być znacznie łatwiej. Jest tylko jeden problem (czas). Tego nie zatrzymasz, a w niektóre miejsca aby wejść trzeba dotrzeć na 30 min przed zamknięciem, a generalnie zamykają wcześnie np. o 17:00.
Korea Południowa (Seul) - Jogyesa Temple
Korea Południowa (Seul) - Unhyeongung Royal Residence (운현궁
Korea Południowa (Seul) - Unhyeongung Royal Residence (운현궁)
Nie wszystko co zobaczyłem w Seulu potrafię nazwać konkretnie. Napięty plan zwiedzania (w zasadzie jeden pełny dzień) dla takiej potęgi jak Seul to zwyczajnie kropla w morzu. To czego mnie nie udało się obejrzeć w Seulu z braku czasu (a było w moich planach), to przede wszystkim pałace:
Geyongbokgung (경복궁) największy i najbardziej znany pałac królewski . W dodatku tuż za obiektem pałacowym mieści się Błękitny Pałac (pałac prezydencki). Dojazd: Linia 3 (pomarańczowa) Geyongbokgung Station, wyście numer 5.
Gyeonghuigung (경희궁) Pałac Najjaśniejszej Harmonii, Pałac Zachodni z 1623r. był pałacem pomocniczym, w którym chronił się król w czasie zagrożenia. Dojazd metrem: linią 5; przystanek: Gwanghwamun; wyjście 7 lub Seodaemun ; wyjście 4.
Changdeokgung (창덕궁), (Pałac Wschodni, letni). Dojazd: linia 3 (pomarańczowa) Anguk Station wyjście numer 3.
Deouksugung (덕 수 궁) to kompleks: pałac (jego budowa trwała 500 lat), leśne ogrody, pomnik króla Sejong Wielki i Narodowe Muzeum Sztuki. Przed pałacem Deoksungung godna uwagi jest też tutaj zmiana warty. Dojazd metrem: linią 1 lub 2 do stacji City Hall.
Zwiedzając Seul, a dysponując ograniczonym czasem powyższe pałace należy zwiedzić jako pierwsze, albo przyjechać po prostu tutaj na dłużej, bo z pewnością znajdzie się coś ciekawego na każdy dzień naszego pobytu w jakże ciekawym stosunkowo mało odkrytym jeszcze przez nas kraju. Warto dodać, że Seul to jedna z największych metropolii na świecie, miasto należy do ścisłej czołówki najgęściej zaludnionych miejsc naszego globu. W stosunku do wydaje się zatłoczonego Tokio na jednym km² w Seulu mieszka 3 razy więcej ludzi niż w stolicy Japonii. Nie wdając się w detale w Seulu i całej aglomeracji zamieszkuje niemal połowa mieszkańców Korei Południowej.
"19 czerwca 2014' - Seul (Korea Południowa)
Wczorajszy
dzień był bardzo obfity głównie w spacer. Wiele odwiedzonych miejsc,
choć dziś zdecydowanie nie porwę się, aby napisać jakie. Przyjdzie na to
czas. Seul bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. To nowoczesne pełne
atrakcji miasto na wysokim poziomie. Trudniej się porozumieć niż w
Japonii, ale Koreańczycy są bardzo uczynni i widać, że chcą pomóc.
Pozytywnie zaskakuje sporo punktów informacji turystycznej oraz
bezpłatnych toalet (o wysokim standardzie). Nowoczesność często miesza
się z tradycją. Spotkamy tu bardzo ekskluzywne sklepy, ale i sprzedawców
przysłowiowej pietruszki wprost na chodnikach. Metro bardzo dobrze
rozwinięte (i w miarę tanie), w komunikację autobusową się nie
zagłębiałem bo po pierwsze jest po koreańsku, a po drugie na przykładzie
przejazdu z lotniska to koszt 10.000 WON podczas gdy metro to 3950 WON.
Jedno co mi się tutaj nie bardzo podoba to ceny. Żywność jest generalnie droga, ale nie tylko żywność :-(. Seul
ma dwa lotniska. Gimpo i Inczhon, to drugie bardziej odległe położone
na wyspie robi wrażenie swoją infrastrukturą. Ogromny plus za przyjazne
wygodne siedzenia, czystość, darmowe WiFi, wiele punktów gdzie można
napić się wody pitnej i bardzo miłą obsługę, ale to chyba nie tylko
specyfika lotniska. Koreańczycy po prostu tacy są. Dziś
na odległy terminal skąd odlatuję do Tokio, tak jak poprzednio
pasażerów przewozi specjalny pociąg, który kursuje co 5 min. Opuszczam
Seul i lecę do Abu Dhabi (przez Tokio), aby łyknąć nieco Zjednoczonych
Emiratów Arabskich :-)".
przydatne / polecane linki:
--------------------------
http://www.airport.kr/eng/ Port Lotniczy Inczhon (ICN) (link)
http://www.kimcheeguesthouse.com/sinchon/ hostel (link)http://24timezones.com/pl_czas/seoul_czas_lokalny.php (link)
orientacyjne koszty:
--------------------------
Jeju Air Tokio - Seul - Tokio - 579 PLN
metro Inczhon - Seul - Inczhon - 2 x 3.950 WON
nocleg Kimchee Sinchon Guesthouse 2 x 10.000 WON (62 PLN)
przejazdy metrem inne - 3.000 WON
Więcej zdjęć z: Seul (Korea Południowa)
Cytaty (pochylona czcionka) pochodzą z własnych zapisków z podróży:
http://mojeflagi.blogspot.com/2014/06/od-estonii-do-japonii-zapiski-z-podrozy.html#links
(link)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Masz coś do powiedzenia napisz :-)