czwartek, 13 listopada 2014

Finał Akcji Charytatywnej "South America - Pocztówka z podróży"

Dawid (12L) ma jedno marzenie: Wyjazd do Watykanu i audiencja u Papieża

http://www.mammarzenie.org/marzyciele/6008-Dawid/?contrast=1 (link)



Za sprawą kilku osób, które wzięły udział w Akcji Charytatywnej "South Ameryka - Pocztówka z Podróży" udało mi się zebrać 260 PLN. Pewnie gdybym szukał dla siebie promocyjnego lotu udałoby mi się zmieścić coś w tej kwocie i korzystając z jakiejś promocji obleciałbym do Rzymu i odwiedził Watykan, w którym już dwukrotnie za niewiele większe pieniądze miałem przyjemność być. 

Jednakże Dawid  ma 12 lat i w dodatku jest chory. Wymaga odpowiedniej opieki i On jest tutaj najważniejszy. Trzeba zorganizować transport, opiekę, zakwaterowanie i wyżywienie. A to wymaga znacznie większych środków. 


Dzięki Akcji Charytatywnej "South Ameryka - Pocztówka z Podróży" udało się znaleźć klucz, 
ale trzeba siły aby otworzyć wielkie wrota Watykańskiej Świątyni, 
i zainicjować spotkanie Naszego bohatera z Papieżem Franciszkiem.     

Marzycielska Poczta - "South Ameryka - Pocztówka z Podróży"


Przy okazji podróży do Ameryki Południowej po raz pierwszy wziąłem udział w projekcje Marzycielska PocztaTa narodziła się pod koniec 2009 roku. Co jakiś czas na stronce: http://marzycielskapoczta.pl/ (link) zamieszczane są profile chorych dzieci z całej Polski, które kochają dostawać tradycyjne listy i kartki. W profilach dzieci znajdują się adresy pocztowe, pod które każdy może napisać. Listy i kartki dodają dzieciakom siły do walki z chorobą, ich rodzicom otuchy, a samym piszącym mnóstwo frajdy. 

Będąc w Rio de Janeiro wysłałem kartki pocztowe z pozdrowieniami z Brazylii. Z 10  losowo wybranych dzieciaków, do których wysłałem pocztówki mam już pierwsze komentarze.









Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko kontynuować ten projekt i wysyłać pocztówki z podroży. 
Nie wiele kosztuje a cieszy :-).  
Zachęcam również Wszystkich, którym nie sprawi to problemu do takiej formy pomocy. 
Każda pomoc jest ważna, każda się liczy, każda ma znaczenie.  


wtorek, 4 listopada 2014

Dzień 28 - Lima (Peru) Wracając do Polski - Ameryka Południowa 2014' - zapiski z podróży

                                                               Peru, Lima: Plaza Mayor

Dnia 18 stycznia roku 1535 hiszpański konkwistador Francisco Pizarro (który podbił imperium Inków) założył miasto Lima, współczesną stolicę PeruPierwotnie miasto nosiło nazwę Ciudad de los Reyes, czyli "Miasto Królów". Pizarro swoim mieczem wyznaczał szachownicę, która nakreśliła wygląd przyszłych ulic i placów. Sam poniósł śmierć jako gubernator w pałacu w Limie sześć lat później (1541), kiedy to El Mozo postanowił pomścić śmierć swojego ojca Almagro (dawnego towarzysza Pizarro), który został pokonany w bitwie pod Las Salinas, a następnie stracony w roku 1538. 
Z czasem Lima stała się najważniejszym miastem hiszpańskiej części Ameryki Południowej, a od roku 1821 była stolicą wicekrólestwa Peru, a następnie republiki Peru. Mimo, że miasto wielokrotnie niszczone było przez trzęsienia ziemi (m.in. w roku 1687 oraz w 1746, kiedy to większość budynków legła w gruzach) ma stosunkowo sporo zabytków. Do nich między innymi należy zespół pałacu prezydenckiego oraz kościół i klasztor św. Franciszka, katedra z XVI wieku, Biblioteka Narodowa oraz najstarszy na kontynencie Uniwersytet San Marcos (założony w roku 1551). 


Dzień 27 - Santa Cruz de la Sierra (Boliwia) Biocentro Güembé - Ameryka Południowa 2014' - zapiski z podróży

Kolejny, ostatni już dzień w Boliwii postanowiłem spędzić poza Santa Cruz. Przyłączyłem się do Javiera, który wybierał się za miasto, aby odwiedzić Biocentro Güembé: 
www.biocentroguembe.com

Zanim wyruszyliśmy po śniadaniu do tego miejsca po raz kolejny zmierzyłem się z bezdusznością i bezmyślnością "doradców" z Alior Sync, którzy w trosce o moje pieniądze zablokowali mi do nich dostęp utrudniając mi życie w Ameryce Południowej. Standardowa procedura, która obowiązuje w tym przypadku (użycie karty na innym kontynencie) nie zadziałała. Po zablokowaniu karty bank przysłał mi SMS z prośba o potwierdzenie czy są to operacje wykonane przeze mnie. Tak jak chcieli na wskazany numer wysłałem SMS-a o treści "T" potwierdzając ich wykonanie, jednak nie mam pojęcia czy zwrotna informacja dotarła do banku, bo karta była zablokowana nadal, a bank nie udzielił mi odpowiedzi na moje pytanie zasłaniając się tajemnicą. Nie mam pojęcia kto mógłby być oprócz mnie zainteresowany tym, aby dowiedzieć się czemu mam nadal zablokowaną kartę (no bo kogo to obchodzi ?, taka informacja przecież nie ujawnia niczego co mogłoby przyczynić się do nieuprawnionej wypłaty pieniędzy). 

Rzeczywiście jest tak, że powolne internetowe łącza boliwijskie nie pozwalają na sprawną komunikację wizualną czy audio przez komputer, ale nie jest tak, że nic nie słychać bo wszystkie dane jakie podałem jeden z doradców powtórzył poprawnie. Jednak na jakiś czas się gdzieś przełączył, a gdy powrócił stwierdził, że nie może mnie zweryfikować z uwagi na opóźniony przesył danych, co mnie mocno zadziwiło i zbulwersowało. 

niedziela, 2 listopada 2014

Dzień 26 - Santa Cruz (Boliwia) Zwiedzam miasto - Ameryka Południowa 2014' - zapiski z podróży



Niedzielny spacer po Santa Cruz rozpoczynam po obfitym śniadaniu w hostelu, na którym poznałem Javiera z Chile. A właściwie dwóch Javierów; ojca i syna, którzy przybyli do sąsiedniego kraju odpocząć, a przy okazji pozwiedzać. Choć miasto jest spore wyruszyłem na piechotę w stronę centrum, aby dotrzeć do chyba jego największej atrakcji. Głównego placu, na którym znajdują się białe ładne budowle (miejskie) i katedra. Po drodze mijam liczne małe uliczki o niskiej i starej zabudowie przeplatane gdzie nie gdzie nowo budowanymi obiektami z elementami szkła, co powoduje, że pomiędzy stare wprowadzane jest tu powoli nowoczesne budownictwo.       


sobota, 1 listopada 2014

Dzień 25 - Santa Cruz (Boliwia) - W Dzień Zmarłych - Ameryka Południowa 2014' - zapiski z podróży




Po tygodniowym pobycie w La Paz powracam do Santa Cruz (Boliwia). O 11-tej czasu lokalnego ląduje na lotnisku krajowym Trompillo. 

Słońce operuje jak w letnie przedpołudnie i nie ma nic w tym dziwnego, tyle że jest 1-szy listopada - Dzień Zmarłych. Zwykle ten dzień nie jest aż tak ciepły. Blisko lotniska znalazłem godne uwagi zakwaterowanie, bardzo przyjazny: Hostel Jodanga. Nie ma problemu ze wcześniejszym zameldowaniem, dużo miejsca, przestronne pokoje, a w nich łazienka z prysznicami, kuchnia, wspólna sala połączona z barem i basenem. Ten przydał się jak nigdy.  Hostel Jodanga oceniam najwyżej ze wszystkich, w których spałem podczas mojej małej podróży po Ameryce Południowej. Z czystym sumieniem polecam i rekomenduje, do takich miejsc, aż chce się wracać !.