piątek, 17 października 2014

Dzień 10 - Santiago (Chile) Dzień jak co dzień - Ameryka Południowa 2014' - zapiski z podróży

Chile, Santiago: Academia de Bellas Artes (Narodowe Muzeum Sztuk Pięknych)


Po wczorajszych wieczornych rozmyślaniach postanowiłem będąc w Buenos Aires (Argentyna) uderzyć jednak na wodospady Iguazu. Ponieważ miałem już bilet w jedną stronę (skomplikowana historia z trasą podróży, którą musiałem z przyczyn niezależnych ode mnie zmienić) udałem się w Santiago do jednego z biur LAN Airlines w centrum miasta, aby sprawdzić czy da się zmienić datę wylotu i zakupić bilet powrotny. Może to nie Ryanair i nie weźmie fortuny za zmianę. Na miejscu okazało się, że nie ma żadnych problemów. Sama zmiana kosztowała 36 USD, a zakup biletu powrotnego 186 USD. Nie jest tanio, ale taniej niż gdzie indziej i w ogóle możliwe. Duże przestronne biuro i miła obsługa. To czego nie udało mi się zrobić z Polski, ani na lotnisku w Buenos Aires (tu chcieli za drogo) zrobiłem w Chile (taniej o 60 USD). Dzięki temu mam już dokładnie sprecyzowaną i domkniętą dalszą podróż i wygląda na to, że uda mi się zrealizować pierwotne plany zahaczając dodatkowo o Paragwaj, którego w obecnym rozkładzie lotów nie zdołałbym odwiedzić. 





Academia de Bellas Artes budzi zainteresowanie przechodniów. To piękny budynek, ciekawy z każdej strony. Jego detale można podziwiać bez końca. Po przeciwnej stronie ulicy usytuowany jest mały park. W tych okolicach spędzam sporo czasu. 


Przy okazji wizyty w biurze Lan Airlans mam okazje zaglądnąć do ciekawych miejsc i odwiedzić ulice i miejsca, w których jeszcze nie byłem. Po noclegu w Hostel Bella 269 przenoszę się jeszcze ulicę dalej do Backpakers Santiago. To trzeci, ale i ostatni hostel w jakim nocuje będąc w Chile. Warunki dobre, również dostępne i sprawne komputery, znośne WiFi, przeciętne śniadanie i trzeba złożyć zwrotny depozyt (zdaje się za klucze). 




Santiago de Chile powstało w roku 1541 i jest mimo stosunkowo młodego wieku najstarszym miastem w Chile. Sytuacja taka związana jest z wieloma kataklizmami, które dotykały miasto. Z tego względu nie ma tu wielu zabytków. Nie mniej jednak rolę te przejmują liczne muzea, bo jest ich w Santiago aż 13. Największe z nich to Municipal Theatre of Santiago. 
Zdjęcie zapożyczyłem z Wikipedia, bo moje nie wyszło. 








Tego dnia w na kolację w hostelu postanowiłem przygotować sobie danie włoskie: spaghetti z sosem pomidorowym. Chodziło mi już po głowie od dłuższego czasu, ale dopiero tu kupiłem makaron i sos oraz mam warunki, aby je przygotować. Wprawdzie danie nie skomplikowane i nie wymaga specjalnie znajomości gotowania :-), ale i w tym nie miałem okazji się wykazać. Bardzo miła Chilijka, która tu serwowała wcześniej śniadanie wręcz przygotowała mi to danie dodając jeszcze od siebie stary ser, sałatkę i przyprawy. Próby porozumiewania były dość trudne, bo pani znała angielski jak ja hiszpański, ale mimo to dla potrzeb sytuacji znaleźliśmy wspólny język. Danie wyglądało jak arcydzieło, a smakowało wyśmienicie.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Masz coś do powiedzenia napisz :-)