Rankiem zgodnie z rozkładem jazdy autokar zjawia się na Bus Terminal w La Paz. To ostatni dzień w tym mieście i już wcześniej postanowiłem, że zagospodaruje go wybierając się do Tiwanaku (Tiahuanaco). Jest to największy ośrodek kultury andyjskiej z okresu regionalnego (powstały w VI wiek p.n.e), położony w pobliżu jeziora Titicaca na wysokości 3800 m n.p.m. Został wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.
Taką wycieczkę można wykupić bezpośrednio na Bus Terminal za 60 BOB, osobno należy zapłacić 80 BOB przewodnikowi za wstęp do muzeów. Ja wykupiłem ją w Agencji "Titicaca" (miła uprzejma obsługa), ale jest ich wiele i wszystkie oferują podobną cenę.
Warto dodać, że Boliwijczycy zauważają i ceną doceniają zamożność turystów. Taki sam wstęp dla nich kosztuje 10 BOB, a dla studentów (Boliwia) 3 BOB. Jest lekka różnica. Ponieważ mój hostel jest blisko wyskoczyłem nieco ogarnąć się i powróciłem na dworzec na 9:00. Wraz z przewodnikiem (po angielsku i hiszpańsku) wyruszyliśmy zwiedzić "ośrodek duchowy i polityczny kultury Tiwanaku".
W skład zespołu wchodzi Brama Słońca. Jest to kamienna konstrukcja w kształcie wolno stojącej bramy. Zbudowana została z bloków andezytu grubości 0,5 m, wysokość konstrukcji wynosi 2,73 m, a jej szerokość to 3,80 m. Bramę zdobi fryz, w którego centrum umieszczona jest podobizna boga Wirakoczy. Bóstwo umieszczone jest na podwyższeniu. W rękach trzyma symbole władzy, twarz ma przesłoniętą maską. Postać wpisana jest w kwadrat. W trzech poziomych rzędach, po obu stronach centralnej postaci umieszczono 48 „zapłakanych” ptaków. Najprawdopodobniej są to kapłani-wojownicy w rytualnych maskach kondora, składający hołd swojemu bóstwu. Postacie zostały umieszczone w kwadratowych, obramowanych polach. Meander z symbolami słońca stanowi dolne wykończenie fryzu. Cały ozdobny relief przypomina tkaninę. Taki powtarzalny rytm, geometryczna stylizacja, jest typowym elementem sztuki Tiahuanaco. Najlepiej zachowaną budowlą tego zespołu jest mała świątynia. Jest to plac 28 × 26 m otoczony murami ozdobionymi od wewnętrznej strony nasadzonymi na trzpienie kamiennymi głowami. Budowla przypomina zabytki Chavín. Na wewnętrznym dziedzińcu ustawiony jest obelisk tzw. Brodaty.
Akapana i Calasasaya połączone są brukowaną aleją. Podobna droga prowadziła do Putuni i Puma-Punku. Zachowane pozostałości Puma-Punku to trzy platformy, na których wzniesiona była dużych rozmiarów budowla złożona z wielu wąskich pomieszczeń wychodzących na dziedziniec. Jej układ wykazuje spore podobieństwo do pałaców wznoszonych przez Majów" Po więcej odsyłam do źródła: Wikipedia.
W cenie biletu (80 BOB) jest wejście do 4 części muzeum. Dwa na powietrzu i dwa w pomieszczeniu. Te w pomieszczeniu to muzeum ceramiki i osobna sala w której stoi jedna, ale okazała figura. Znajdują się tu liczne okazy ceramiki pochodzącej z różnych okresów. Szczerze to widziałem większe i ładniejsze zbiory choćby w Grecji. Generalnie jeśli już ktoś postanawia się tu wybrać to z przewodnikiem bo oczywiście można na własną rękę, ale samemu to raczej nie wiadomo o co chodzi. Mnie generalnie całość (poza namiastką ruin i dużymi posągami) nie specjalnie podobało się. Oczywiście to moje odczucie i nie każdy musi się z tym zgadzać. Takie też odmienne zdanie miał Włoch wraz ze swoją przyjaciółką w hostelu, który był zachwycony. Ja z kolei upierałem się przy tym, że na jednej ulicy w Rzymie zobaczę więcej zabytków niż ma Tiwanaku :-). Ale każdy ma prawo do własnego zdania. Zapewne na moje wpłynął zakaz robienia zdjęć w środku (co uważam za absolutny absurd). Nie wiem czy Boliwijczycy chcą ukryć przed światem ceramikę i posągi czy może puste i niezagospodarowane niektóre szklane gabloty, a może brudne szyby w pozostałych znajdujących się w muzeum. W każdym razie uważam, że gdyby obsługa z takim samym zaangażowaniem wzięła się za ich umycie co poświęca na szpiegowanie, kto może chce zrobić zdjęcie - przyniosłoby to Tiwanaku większą korzyść. Wiem, wiem może to trochę złośliwe, ale mówię jak jest :-).
Dla chcących skorzystać z obiadu w otoczeniu miniaturowej wersji Tiwanaku (na placu jednej z restauracji) była taka możliwość.
Jednakże większość z ponad dwudziestu kilku osobowej wycieczki wybrała oczekiwanie na pozostałych członków grupy. Skorzystali np. sympatyczni Czesi, których poznałem w busie, a którzy przelecieli do Boliwii na kilka dni rozejrzeć się co nieco :-). Widać zapaleni podróżnicy, bo w rozmowie przewija się wiele miejsc, które dla mnie są na dziś zupełnie nie realne, a które oni już odwiedzili.
W nieco dziwnym nastroju wieczorem przyglądam się imprezie z głośną muzyką, tańcami, różnymi strojami i alkoholem, wspólnie z poznanymi w hostelu Europejczykami i kolegą z Columbii popijając ostatnie piwo jakie było do nabycia w barze. ... Wykupili cały zapas ! :-). Barwną całość mimo, że dominuje czerń tworzą lokalni mieszkańcy, którzy korzystając z okazji przyszli w różnych strojach (maskach itp.) pobawić się w hostelowym barze przed dzień Wszystkich Świętych - po raz pierwszy na żywo widzę Halloween, święto raczej zupełnie obce dla przeciętnego Polaka.
Taką wycieczkę można wykupić bezpośrednio na Bus Terminal za 60 BOB, osobno należy zapłacić 80 BOB przewodnikowi za wstęp do muzeów. Ja wykupiłem ją w Agencji "Titicaca" (miła uprzejma obsługa), ale jest ich wiele i wszystkie oferują podobną cenę.
Warto dodać, że Boliwijczycy zauważają i ceną doceniają zamożność turystów. Taki sam wstęp dla nich kosztuje 10 BOB, a dla studentów (Boliwia) 3 BOB. Jest lekka różnica. Ponieważ mój hostel jest blisko wyskoczyłem nieco ogarnąć się i powróciłem na dworzec na 9:00. Wraz z przewodnikiem (po angielsku i hiszpańsku) wyruszyliśmy zwiedzić "ośrodek duchowy i polityczny kultury Tiwanaku".
"Zachowane ruiny monumentalnych budowli pochodzą z okresu największego rozwoju ośrodka. Zachowane w centrum zabudowania to kompleks dwóch, połączonych ze sobą drogą, zespołów ruin zajmujący powierzchnię ok. 3,0 km2. W skład pierwszego zespołu wchodzą: wzgórze Akapana, Calasasaya, Putuni oraz częściowo zagłębiona w ziemi mała świątynia. Zespół drugi to pozostałości Puma Punku.
Najokazalszą budowlą jest Akapana. Jest to piętnastometrowej wysokości platforma o powierzchni 180 × 140 m. Boki jej pokryte są murami, a wnętrze to skupisko budowli wzniesionych wokół dużego zbiornika wody. Ściany zbiornika oblicowane zostały płytami kamienia. Calasasaya to platforma w kształcie litery U i wymiarach w planie 135 × 120 m. Podobnie jak Akapana, została otoczona murami, z których zachowały się pionowe bloki skalne, połączone dawniej ścianami. Na dziedziniec prowadziły monumentalne schody zbudowane z sześciu stopni. Na wewnętrznym placu, na dwustopniowej platformie stał budynek o wymiarach 68 × 34 m. Najprawdopodobniej była to świątynia.
W skład zespołu wchodzi Brama Słońca. Jest to kamienna konstrukcja w kształcie wolno stojącej bramy. Zbudowana została z bloków andezytu grubości 0,5 m, wysokość konstrukcji wynosi 2,73 m, a jej szerokość to 3,80 m. Bramę zdobi fryz, w którego centrum umieszczona jest podobizna boga Wirakoczy. Bóstwo umieszczone jest na podwyższeniu. W rękach trzyma symbole władzy, twarz ma przesłoniętą maską. Postać wpisana jest w kwadrat. W trzech poziomych rzędach, po obu stronach centralnej postaci umieszczono 48 „zapłakanych” ptaków. Najprawdopodobniej są to kapłani-wojownicy w rytualnych maskach kondora, składający hołd swojemu bóstwu. Postacie zostały umieszczone w kwadratowych, obramowanych polach. Meander z symbolami słońca stanowi dolne wykończenie fryzu. Cały ozdobny relief przypomina tkaninę. Taki powtarzalny rytm, geometryczna stylizacja, jest typowym elementem sztuki Tiahuanaco. Najlepiej zachowaną budowlą tego zespołu jest mała świątynia. Jest to plac 28 × 26 m otoczony murami ozdobionymi od wewnętrznej strony nasadzonymi na trzpienie kamiennymi głowami. Budowla przypomina zabytki Chavín. Na wewnętrznym dziedzińcu ustawiony jest obelisk tzw. Brodaty.
Boliwia, Tiwanaku - Ściany wokół świątyni Kalasasaya
Akapana i Calasasaya połączone są brukowaną aleją. Podobna droga prowadziła do Putuni i Puma-Punku. Zachowane pozostałości Puma-Punku to trzy platformy, na których wzniesiona była dużych rozmiarów budowla złożona z wielu wąskich pomieszczeń wychodzących na dziedziniec. Jej układ wykazuje spore podobieństwo do pałaców wznoszonych przez Majów" Po więcej odsyłam do źródła: Wikipedia.
W cenie biletu (80 BOB) jest wejście do 4 części muzeum. Dwa na powietrzu i dwa w pomieszczeniu. Te w pomieszczeniu to muzeum ceramiki i osobna sala w której stoi jedna, ale okazała figura. Znajdują się tu liczne okazy ceramiki pochodzącej z różnych okresów. Szczerze to widziałem większe i ładniejsze zbiory choćby w Grecji. Generalnie jeśli już ktoś postanawia się tu wybrać to z przewodnikiem bo oczywiście można na własną rękę, ale samemu to raczej nie wiadomo o co chodzi. Mnie generalnie całość (poza namiastką ruin i dużymi posągami) nie specjalnie podobało się. Oczywiście to moje odczucie i nie każdy musi się z tym zgadzać. Takie też odmienne zdanie miał Włoch wraz ze swoją przyjaciółką w hostelu, który był zachwycony. Ja z kolei upierałem się przy tym, że na jednej ulicy w Rzymie zobaczę więcej zabytków niż ma Tiwanaku :-). Ale każdy ma prawo do własnego zdania. Zapewne na moje wpłynął zakaz robienia zdjęć w środku (co uważam za absolutny absurd). Nie wiem czy Boliwijczycy chcą ukryć przed światem ceramikę i posągi czy może puste i niezagospodarowane niektóre szklane gabloty, a może brudne szyby w pozostałych znajdujących się w muzeum. W każdym razie uważam, że gdyby obsługa z takim samym zaangażowaniem wzięła się za ich umycie co poświęca na szpiegowanie, kto może chce zrobić zdjęcie - przyniosłoby to Tiwanaku większą korzyść. Wiem, wiem może to trochę złośliwe, ale mówię jak jest :-).
Dla chcących skorzystać z obiadu w otoczeniu miniaturowej wersji Tiwanaku (na placu jednej z restauracji) była taka możliwość.
Jednakże większość z ponad dwudziestu kilku osobowej wycieczki wybrała oczekiwanie na pozostałych członków grupy. Skorzystali np. sympatyczni Czesi, których poznałem w busie, a którzy przelecieli do Boliwii na kilka dni rozejrzeć się co nieco :-). Widać zapaleni podróżnicy, bo w rozmowie przewija się wiele miejsc, które dla mnie są na dziś zupełnie nie realne, a które oni już odwiedzili.
W nieco dziwnym nastroju wieczorem przyglądam się imprezie z głośną muzyką, tańcami, różnymi strojami i alkoholem, wspólnie z poznanymi w hostelu Europejczykami i kolegą z Columbii popijając ostatnie piwo jakie było do nabycia w barze. ... Wykupili cały zapas ! :-). Barwną całość mimo, że dominuje czerń tworzą lokalni mieszkańcy, którzy korzystając z okazji przyszli w różnych strojach (maskach itp.) pobawić się w hostelowym barze przed dzień Wszystkich Świętych - po raz pierwszy na żywo widzę Halloween, święto raczej zupełnie obce dla przeciętnego Polaka.
Orientacyjne koszty:
--------------------
Wycieczka z przewodnikiem do Tiwanaku - 60 BOB
Tiwanaku (wstęp) - 80 BOB
Więcej zdjęć z: Tiwanaku (Boliwia)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Masz coś do powiedzenia napisz :-)